Kontroler dał pasażerowi po łapach

- W głowie mi się nie mieści, że do kontroli zatrudnia się takich ludzi - opowiada zdenerwowany łodzianin.
- Do tramwaju wsiadłem na ul. Piotrkowskiej przy ul. Brzeźnej około godz. 12.20. Pasażerów było wielu i do kasownika utworzyła się kolejka. Przeszedłem więc do innego na końcu pojazdu, ale biletów nie zdążyłem skasować.

Eugeniusz Skuza jest oburzony brutalnym potraktowaniem przez kontrolera biletów. Łodzianin uważa, że jest niewinny i nie zamierza zapłacić 200 zł mandatu. Fot. Maciej Stanik

Zdaniem pana Eugeniusza, tramwaj przejechał co najwyżej jedną trzecią trasy między przystankami. Gdy mężczyzna dotarł do kasownika na końcu wagonu i chciał skasować bilet, został powstrzymany przez kontrolera.
- Uderzył mnie w nadgarstek tak mocno, że bilet się przedarł - mówi starszy mężczyzna. - Drugą ręką zasłonił kasownik. Dopiero wtedy zobaczyłem, że to kontroler. Zażądał dokumentów i nie chciał słuchać moich wyjaśnień. To skandal, by tak traktować pasażerów.

Łodzianin miał w ręku przygotowane trzy bilety po 1.20 zł, które chciał skasować.

- Nie zapłacę tego mandatu, bo nie mam z czego, poza tym absolutnie nie czuję się winny - mówi pan Eugeniusz. - Złożę skargę do MPK.
Kontroler sprawdzający bilety jest zatrudniony w firmie Urban System, która pracuje na zlecenie przewoźnika.

- Rozmawialiśmy z pracownikiem, który przeprowadzał tę kontrolę, ale zaprzecza, by uderzył pasażera - mówi Marcin Małek z MPK. - Jego zdaniem pasażer chciał przejechać część trasy na gapę. Gdy zorientował się, że będzie przeprowadzona kontrola, próbował skasować bilet. Kontroler zasłonił kasownik, a mężczyzna usiłował pobiec do innego urządzenia. Oczywiście, gdy wpłynie skarga, przeprowadzimy dochodzenie wyjaśniające zajście.