Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ach, śpij kochanie [RECENZJA] Lecter po polsku...

Renata Sas
Liryczny tytuł, mordercza opowieść z kiepskim scenariuszem.
Liryczny tytuł, mordercza opowieść z kiepskim scenariuszem. Fot. michalina Rodzińśka/materiały prasowe
Tytuł liryczny „Ach, śpij kochanie”, a historia ponura. W zapowiedziach filmu Krzysztofa Langa pojawiały się porównania bohatera do Hannibala Lectera. Andrzej Chyra grający postać mordercy, wokół którego wszystko się dzieje, w wielu scenach wygląda jak demon z „Milczenia owiec”.

„Ach, śpij kochanie” - powrót do seryjnego mordercy z lat 50. W akcji Andrzej Chyra, Tomasz Schuchardt, Katarzyna Warnke - dla nich ogląda się ten film.

Ale przede wszystkim ma być swojskim „Pięknym Władkiem” Mazurkiewiczem. Że jest mordercą, ujawnia już pierwsza scena, a kolejne zaświadczają o całym paśmie jego zbrodni. Młody milicjant, porucznik Karski (Tomasz Schuchardt) pójdzie tropem zimnego mordercy z koneksjami. Fabuła sięga po prawdziwą historię, rozpoczynającą się w pierwszej połowie lat 50. W Krakowie giną ludzie. Karski stawia hipotezę, że to robota seryjnego mordercy. Tropi Mazurkiewicza, ale ten pozostaje poza zasięgiem i nie przerywa swego procederu. Ma pieniądze, znajomości, podczas wojny konszachty z hitlerowcami pozwoliły mu dobrze żyć, potem drogę ułatwiły mu ubeckie układy. Nie boi się nikogo i niczego.

Hazard, lokale, drogie ubrania - potrafi o siebie zadbać. Mieszka z byłą żoną (jako piękna femme fatale robi wrażenie Katarzyna Warnke). Karski tropi, a w międzyczasie zaleca się do sympatycznej kelnerki (Karolina Gruszka), ale Mazurkiewicz dobrze umocowany w strukturze władzy robi swoje... Grubą kreską Lang kreśli historyczne obrazki i strukturę opresyjnego systemu. Wokół mordercy, gwałciciele, oprawcy, którym wszystko uchodzi. W scenariuszu Andrzeja Gołoty gęsto od dziur. Reżyserowi nie udało się zbudować napięcia.

Trudno nie przypomnieć kryminału Macieja Pieprzycy „Jestem mordercą”, osadzonego w podobnym czasie ale starannie wpisanego w realistyczne tło z dochodzeniowym głównym wątkiem. Tu efektownie gra Kraków pokazany w ujęciach Adama Sikory i uznanie należy się aktorom. Chyra jest równie demoniczny co ujmujący. Schu-chardt, choć gra jednowymiarową postać, potrafi przykuwać uwagę. Zamieszanie w akcji umie stworzyć Bogusław Linda. No i są dekoracyjne panie. Ten film ogląda się dla aktorów i dzięki nim. (100 min)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany