MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Legia - Widzew 1:0. Lider był za mocny dla łodzian

Jan Hofman
Piłkarze Widzewa, choć rozegrali w stolicy przyzwoity mecz, to jednak nie zdołali sprostać liderowi ekstraklasy. Legia wygrała 1:0. Była to trzecia porażka z rzędu łódzkiej drużyny. Piłkarze z al. Piłsudskiego nie wygrali z Legią od dwunastu lat.

Fragment meczu Legia Warszawa - Widzew Łódź
Legia rozpoczęła spotkanie z ogromnym impetem. Już w pierwszej minucie po faulu Radosława Bartoszewicza wykonywała rzut wolny z odległości 25 metrów. Piłkę silnie uderzył Danijel Ljuboja, ale na szczęście dla łodzian Milos Dragojević zdołał ją podbić, ta po chwili uderzyła w poprzeczkę i wyszła na rzut rożny. Już w kolejnej akcji strzelał Jakub Kosecki, ale w tym wypadku futbolówka trafiła w Thomasa Phibela i wyleciała poza linię końcową boiska.
Łodzianie dość szybko otrząsnęli się z przewagi stołecznej drużyny i sami zaczęli szukać bramkowej okazji. Takową stworzyli w dziesiątej minucie. Szarżującego przed polem karnym Legii Sebastiana Dudka faulował Dominik Furman. Rzut wolny wykonywał Łukasz Broź, lecz zabrało mu precyzji i piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką.
Chwila zagapienia widzewskiej defensywy mogła w 18 minucie meczu kosztować łodzian utratę gola. Sam na sam z bramkarzem Widzewa znalazł się Ljuboja, ale dobre wyjście Dragojevicia zmusiło legionistę do niedokładnego zagrania i piłka przeleciała obok słupka bramki gości. W kolejnej akcji groźnie było pod bramką Legii. Marcin Kaczmarek wykonywał rzut wolny z prawej strony pola karnego. Widzewiak mocno uderzył piłkę, lecz zabrakło odrobinę precyzji i futbolówka nieznacznie minęła spojenie słupka i poprzeczki.
Później znów gospodarze uzyskali znaczną przewagę, ale drużyna z al. Piłsudskiego rozsądnie się broniła, toteż na przedpolu widzewskiego bramkarza rzadko dochodziło do groźnych spięć. W 38 minucie tylko wspaniała interwencja Dragojevicia uratował gości przed zmianą rezultatu. Widzewski bramkarz doskonale obronił strzał z bliskiej odległości oddany przez Michała Żyro.
Niestety, druga część spotkania rozpoczęła się fatalnie dla łodzian. W 47 minucie indywidualną akcję przeprowadził Kosecki. Młody pomocnik Legii ośmieszył kilku widzewiaków. Na początek bez większych problemów ograł Jakuba Bartkowskiego. Następnie z dziecinną łatwością minął Princewilla Okachiego, by po chwili założyć bramkarzowi Widzewa tzw. siatkę i zapewnić swojej drużynie prowadzenie. W tym momencie czar prysł, bowiem do tej pory łodzianie grali bardzo rozsądnie i ich postawa zasługiwała na słowa uznania.
Trener widzewiaków, Radosław Mroczkowski, szybko zdecydował się na zmianę i pewnie liczył, że sprawi ona, że zespół natychmiast podejmie próbę zdobycia wyrównującego gola.
Na boisku pojawił się Mariusz Rybiki. Nie mieniło to jednak defensywnej taktyki prezentowanej przez łodzian. Inicjatywę nadal miała Legia, a goście uwagę skupiali głównie na zabezpieczeniu własnej bramki, jakby nadal na boisku był bezbramkowy rezultat. Widać, że taka sytuacja zezłościła również szkoleniowca Widzewa, który zdecydował się na kolejną roszadę w drużynie. W miejsce Ben Dhifallaha pojawił się Krystian Nowak. Także ta zmiana nie wprowadziła nowej jakości w poczynania łódzkiej jedenastki.

Legia Warszawa - Widzew 1:0 (0:0)
1:0 Jakub Kosecki (47).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany