- Gdy wychodziłem do sklepu, tata spał, jak wróciłem do domu o godz. 11, już nie żył - mówi pan Krzysztof. - Dzwoniliśmy na pogotowie, ale dyspozytor odesłał nas do przychodni rejonowej. Tam lekarz powiedział, że nie może wyjść z przychodni w godzinach pracy, a ojcu i tak już nic nie pomoże, więc może leżeć...
Nie wiedząc co robić, krewni zmarłego udali się do pobliskiego szpitala im. Biegańskiego, ale też odesłano ich z kwitkiem. Zadzwonili więc znowu na pogotowie, jednak dyspozytor nie chciał już z nimi rozmawiać.
- Mój pięcioletni syn przez cały dzień nie mógł wejść do domu, ponieważ nie chcieliśmy, by oglądał zmarłego dziadka. Biegał więc po podwórku i przesiadywał u sąsiadów. - Bez stwierdzenia zgonu nie mogliśmy także załatwić żadnej sprawy związanej z pogrzebem.
Lekarza, który mógł stwierdził zgon ojca pana Krzysztofa, przysłała dopiero ok. godz. 20 placówka świadcząca pomoc nocną i świąteczną. - Karetki pogotowia nie mają obowiązku jeździć do zmarłych - wyjaśnia Wojciech Szendzikowski, lekarz koordynator Ratownictwa Medycznego w Wydziale Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi.
- Zgon zmarłego w domu stwierdza lekarz podstawowej opieki zdrowotnej w godzinach pracy przychodni, a poza tymi godzinami - lekarz z przychodni świadczącej pomoc nocną i świąteczną. Nie ma określonego czasu, w którym należy przyjechać do zmarłego. Lekarz powinien zrobić to w możliwie najszybszym czasie, ale pierwszeństwo mają żywi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Eleni od trzydziestu lat żyje bez córki. Jej grobu można nawet nie zauważyć
- Kurdej-Szatan wraca do TVP! To już pewne, szykują dla niej coś specjalnego
- Były ukochany Maryli nieźle się urządził! Jasiński mieszka lepiej niż ona! | ZDJĘCIA
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie