MKTG SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Śląsk 1:2. Sensacja była blisko!

Jan Hofman
Paweł Łacheta
Piłkarzom ŁKS zabrakło dwunastu minut, by sprawić największą sensację siedemnastej kolejki. Łodzianie prowadzili 1:0, ale ostatecznie ze zwycięstwa cieszył się lider ekstraklasy. Wrocławianie mieli wartościowszych rezerwowych i to właśnie oni zapewnili Śląskowi trzy punkty. Gospodarze zagrali ofiarnie i ambitnie, ale to nie wystarczyło, by mogli się cieszyć choć z punktu.

Spotkanie rozpoczęło się od lekkiej przewagi lidera ekstraklasy. Śląsk nie forsował jednak wielkiego tempa. Starał się rozmontować łódzką defensywę akcjami polegającymi na szybkiej wymianie piłki między kilkoma zawodnikami. Gra kombinacyjna nie robiła jednak większego wrażenia na obrońcach ŁKS. Gospodarze dobrze bronili i nie pozwalali rywalom na rozwinięcie skrzydeł.

Pierwszą akcję przeprowadził Śląsk. Na strzał z dystansu zdecydował się Sebastian Dudek. Na szczęście dla ełkaesiaków pomocnik wrocławskiej drużyny uderzył piłkę lekko i Bogusław Wyparło nie miał problemów z jej złapaniem. Cztery minuty później po dokładnym podaniu Łukasza Madeja w doskonałej sytuacji strzeleckiej znalazł się Sebastian Mila. Świeżo upieczony reprezentant Polski nie zdołał jednak celnie trafić w bramkę z sześciu metrów i piłka przeleciała obok słupka.

ŁKS nie rezygnował z prób przeprowadzenia akcji. W dziewiątej minucie gospodarze objęli prowadzenie po stałym fragmencie gry. Rzut wolny z lewej strony boiska wykonywał Marcin Kaczmarek. Silnie bita piłka trafiła w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył Antoni Łukasiewicz i strzałem głową zapewnił swojej drużynie prowadzenie.

Wrocławianie natychmiast chcieli odrobić stratę i przeprowadzili szybką kombinacyjną akcję. Po serii dobrych podań piłka trafiła w pole karne do Łukasza Madeja. Pomocnik Śląska potężnie strzelił, lecz doskonale spisał się Bogusław Wyparło, odbijając piłkę, która nieuchronnie zmierzała do siatki.

W piętnastej minucie Mila ponownie próbował pokonać Wyparłę, leczy także i tym razem jego strzał z dystansu nie był celny. Co ważne, łodzianie po zdobyciu gola nie skoncentrowali się wyłącznie na bronieniu korzystnego dla nich wyniku. Podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza przy każdej okazji starali się zagrozić bramce strzeżonej przez Mariana Kelemena. W 27 minucie łodzianie mieli doskonałą okazję do zdobycia drugiego gola. Dynamiczną akcję prawą stroną boiska przeprowadził Kaczmarek. Dokładnie podał do stojącego przed bramką Marka Saganowskiego. Napastnik gospodarzy odwrócony tyłem do Kelemena starał się go zaskoczyć uderzając pikę niesygnalizowanym zagraniem piętą. Niestety, zabrakło precyzji i futbolówka o centymetry minęła słupek.

Po kolejnej akcji groźnie było pod bramką ŁKS. Rzut wolmy z odległości 20 metrów wykonywał Dudek, lecz Wyparło zdołał wybić na rzut rożny silnie bitą piłkę. Do końca tej części gry obydwie drużyny atakowały, lecz wynik nie uległ zmianie.

W 51 minucie goście wykonywali rzutu wolny, lecz Wyparło ponownie pewnie obronił strzał Mili. Chwilę później łodzianie wyprowadzili kontrę. Saganowski miał przed sobą tylko Kelemena, lecz strzelił prosto w bramkarza Śląska. Dobitka Marcina Smolińskiego trafiła w nogi wrocławskiego obrońcy i drużyna trenera Lenczyka mogła złapać głębszy oddech.

Później goście zaczęli uzyskiwać przewagę. Łodzianie skoncentrowali się na obronie własnej bramki, sporadycznie wyprowadzając szybkie ataki. Jeden z nich powinien się zakończyć zdobyciem gola. Kapitalną akcję prawym skrzydłem przeprowadził Smoliński. Pomocnik ŁKS ograł czterech zawodników przeciwnika i dokładnie podał do stojącego na piątym metrze Bartosza Romańczuka, lecz ten fatalnie przestrzelił. Później szczęścia próbował Mladen Kascelan, lecz i on nie zdołał trafić w światło bramki.

W 70 minucie rzut wolny z blisko trzydziestu metrów wykonywał Kaczmarek. Ełkaesiak sprytnie uderzył piłkę, ale bramkarz wrocławian nie dał się zaskoczyć i złapał futbolówkę.

W 78 minucie goście doprowadzili do wyrównania, a to za sprawą zmienników, którzy kilka minut wcześniej pojawili się na boisku. Z prawej strony dośrodkował Marek Wasiluk, a Wyparłę głową pokonał Przemysław Kaźmierczak. Dziesięć minut później Śląsk zdobył zwycięskiego gola. Po rzucie rożnym główkował Wasiluk. Piłkę z linii bramkowej próbował jeszcze wybijać Kaczmarek, ale nie udało mu się, bo futbolówka trafiła w poprzeczkę i wpadła do siatki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany