Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianka wychowuje w domu malutką kangurzycę! [zdjęcia, FILM]

Elżbieta Włodarczyk
Łódzka restauratorka wychowuje  malutkiego kangurka, osierocongo przez matkę  Tosia waży zaledwie pół kilograma, trzeba ją karmić strzykawką i pielęgnować jak dzidziusia.
Łódzka restauratorka wychowuje malutkiego kangurka, osierocongo przez matkę Tosia waży zaledwie pół kilograma, trzeba ją karmić strzykawką i pielęgnować jak dzidziusia. Paweł Łacheta
Małgorzata Malinowska, łódzka restauratorka, wychowuje maleńkiego kangura rdzawoszyjego (d. walabia Bennetta; żyjący w Australii i Tasmanii), który urodził się w jej domu koło Łodzi. Dwa tygodnie temu został osierocony przez matkę. Tosia ma 3,5 miesiąca i waży zaledwie pół kilograma. Gdyby nie troskliwa opieka, nie udałoby się uratować takiego malucha.

Z kangurem na brzuchu


Nietypowa misja łódzkiej bizneswoman

- To dla mnie wyzwanie i niezwykłe doświadczenie - mówi pani Małgorzata. - Kibicuje mi rodzina i przyjaciele. Traktuję Tosię jak swoje malutkie dziecko. Staram się być dobrą zastępczą matką. Pomaga mi lekarz weterynarii, do którego zaleceń dotyczących pielęgnacji i wychowania kangura ściśle się stosuję. Przed nami jeszcze bardzo długa droga, bo Tosia dopiero po 9 miesiącach wyskoczy z torby i będzie bardziej samodzielna.

Kangurzyca Charlotta miała w nocy atak serca

Małgorzata i Tomasz Malinowscy mają prywatne minizoo, w którym oprócz wielbłądów, alpak i koni mieszkała 2,5-letnia kangurzyca Charlotta. Do niedawna nosiła w torbie swoją małą córeczkę. Dwa tygodnie temu nagle zdechła. Prawdopodobnie z powodu ataku serca. Rano okazało się, że nie żyje, a jej dziecko siedzi przerażone i zmarznięte w torbie martwej mamy. Dla państwa Malinowskich był to przykry, ale zarazem rozczulający widok. Osierocony kangurek o szarobrązowym futerku natychmiast został zabrany do domu i ogrzany. To była dziewczynka, która otrzymała imię Tosia. Od razu została zawinięta w ręcznik, ciepły kocyk i trafiła do płóciennej torby przypominającej jej dotychczasową, bezpieczną kryjówkę. Na szczęście miała bardzo dobrze wykształcony odruch ssania. Została nakarmiona mlekiem przy użyciu pipety. Teraz pije ze strzykawki.

Przez dwa dni popiskiwała nawołując matkę. Była przerażona. Nawet nie wychylała się z płóciennej torby. Szybko jednak przestała się bać domowników. Z rezerwą podchodzi tylko do obcych. Uwielbia przytulać się do pani Małgorzaty. Początki były jednak trudne, bo nikt nie wiedział, jak zajmować się tak nietypowym zwierzątkiem.

W płóciennej torbie z termoforem i w plecaku
Zastępcza mama, nie bacząc na swoje dotychczasowe obowiązki, nosi Tosię wszędzie ze sobą. Kangurek owinięty w ręcznik i kocyk grzecznie siedzi w płóciennej torbie zawieszonej z przodu na ramionach tak, by czuł ciepło ciała i bicie serca. Odpowiednią temperaturę wewnątrz, wynoszącą 36 stopni C, utrzymuje termofor z gorącą wodą, którą zmienia się co dwie godziny.

Gdy jadą do miasta, kangurze dziecko w torbie wkładane jest dodatkowo do plecaka. Karmienie, jak przystało na niemowlaka, odbywa się co trzy godziny. Trwa 15-20 minut. Tosia zamiast mleka matki pije specjalistyczne mleko przeznaczone dla gryzoni. Nie zawiera ono laktozy, bo kangury są na nią uczulone.

Na szczęście apetyt jej dopisuje, dobrze rozwija się i rośnie. Na początku Tosia jadła zaledwie 8 mililitrów mleka, a teraz już prawie dwa razy tyle. Butelka i naczynie, w których przygotowuje się mleko, muszą być dokładnie wyparzone, aby nie było żadnych kłopotów.

- Gdy Tosia się budzi, musi załatwić swoje potrzeby fizjologiczne - mówi Małgorzata Malinowska. - Pomagam jej wtym masując okolice odbytu. To konieczne, tak robiłaby jej biologiczna matka. Tą samą czynność powtarzam po jedzeniu. Potem czyszczę pupę kosmetycznymi wacikami, bo higiena musi być utrzymana tak, jak przy niemowlaku, by kangurek mógł się bezpiecznie rozwijać. Potem Tosia znów idzie spać. I tak przez całą dobę. Na razie jest jeszcze malutka i wygląda śmiesznie. Ma nieproporcjonalne doreszty ciała długie tylne łapy i 20-centymetrowy ogon, którym się podpiera, by utrzymać równowagę. Gdy dorośnie, osiągnie 90 cm wzrostu i będzie ważyć około 20 kg.

Chętnie skacze i skubie dywan

Tosia jest miłym, towarzyskim zwierzątkiem. Ciekawa jest świata i lubi figlować. W domu chętnie wychodzi z torby swojej zastępczej mamy i chowa się między meblami. Najbardziej podoba jej się pod stołem w salonie. Chętnie bawi się z 7-letnią Mają, córeczką pani Małgosi i 15-letnim synem Maksymilianem. Z upodobaniem skubie mordką wełniany dywan lub rękaw swetra. Gdy ktoś ją goni, szybko ucieka. Skacząc robi coraz większe susy. Póki co, śpi tuż obok swojej zastępczej mamy na specjalnie przygotowanym posłaniu, gdyż w nocy również trzeba ją karmić, pielęgnować i przytulać jak małego dzidziusia.

Tosia powolutku dorośleje. Za dwa tygodnie dostanie nową mieszankę pokarmową, zawierającą mikroelementy i witaminy, dostosowaną do kolejnego etapu jej rozwoju. Są coraz większe szanse, że uda się wychować ją na piękną i zdrową kangurzycę. Wszyscy trzymają mocno kciuki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany