Samolot spadł na ul. Pilską tuż za pasem startowym na Lublinku!

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Kasprzak
ei24

Samolot spadł na ul. Pilską tuż za pasem startowym na Lublinku!

ei24

Na ulicy Pilskiej w Łodzi spadł samolot!

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. Potworny huk, a chwilę potem słup czarnego dymu zaalarmowały mieszkańców domów przy ulicach Pilskiej, Lotniczej i Prądzyńskiego, (koło lotniska na Lublinku), że stało się coś strasznego.

Okazało się, że do ogródka posesji przy ul. Pilskiej 4 wpadł jednosilnikowy samolot cessna 152. Z relacji świadków wynika, że sąsiedzi natychmiast rzucili się na pomoc, wspólnymi siłami wyciągnęli pilota z kabiny. Wtedy samolot stanął w płomieniach. Szczęśliwie upadł w miejscu, gdzie nikogo akurat nie było. Gospodyni posesji była w domu, gdy usłyszała huk, a potem sąsiadów dobijających się do bramy. Natychmiast wezwała pomoc.

Na miejsce jako pierwsi dotarli ratownicy z lotniskowej straży pożarnej. To oni udzielili rannemu pierwszej pomocy i zaczęli gasić wrak. Potem na miejsce wypadku dojechały kolejne samochody straży pożarnej - 4 zastępy i wóz operacyjny, w sumie 21 osób.

- Akurat byłam przed domem, sprawdzałam, czy nie trzeba podlać kwiatów - opowiada mieszkająca nieopodal Zofia Stusio. - Od razu wiedziałam, że runął jakiś samolot - był taki potworny huk i ten kłąb dymu... Potem zaczęły się zjeżdżać służby ratunkowe, pomagałam kierować ruchem, żeby zatoru nie było. To jest taka wąska uliczka.

37-letni doświadczony pilot, należący do Aeroklubu Łódzkiego, wczoraj po południu wykonywał cessną lot treningowy nad lotniskiem na Lublinku. Samolot także należał do łódzkiego aeroklubu. Nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. Czy zawiódł silnik, czy pilot popełnił błąd. Świadkowie opowiadali, że tuż przed wypadkiem (miał miejsce ok. godz. 16.30) nie słychać było silnika, jeszcze inni przekonywali, że samolot zawadził skrzydłem o pobliskie drzewa. Jedno jest pewne - pilot miał ogromne szczęście, że z wypadku wyszedł żywy, choć w bardzo ciężkim stanie.

- Kiedy pogotowie zabierało go do szpitala im. Kopernika, był przytomny - mówi Wioletta Gnacikowska, rzecznik portu lotniczego. - Był poparzony i poobijany, ale rozmawiał z ratownikami.

Samolot w czasie wypadku został kompletnie zniszczony. Co ocalało po upadku, spłonęło chwilę później.

Na miejsce zdarzenia przyjechała komisja ds. badania wypadków lotniczych. Pierwsze ustalenia poznamy za kilka dni.

- Tak naprawdę nie wiemy, co się stało, nie wiemy nawet, czy pilot wyszedł z samolotu sam, wypadł z niego w czasie uderzenia o ziemię, czy ktoś pomógł mu się wydostać zaraz po wypadku - dodaje rzeczniczka lotniska. - Gdy ratownicy dotarli na miejsce, poparzony i poobijany mężczyzna leżał w bezpiecznej odległości od wraku.

ei24

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.