Para łodzian, chociaż się rozstała, to związana była sąsiedztwem prowadzonych przez siebie sklepów, które znajdowały się w tym samym budynku i obok siebie miały wejścia. Musieli więc codziennie się spotykać. Kobieta twierdziła, że były partner cały czas ją nachodzi w sklepie, jeździ za nią samochodem, a w czasie jednej ze sprzeczek... kopnął ją i opluł. Oskarżyła go o nękanie, a jednym z najważniejszych dowodów w sprawie były nagrania z mikrokamery zamontowanej w jej okularach. Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieścia skazał mężczyznę na półtora roku obowiązkowych prac społecznych, po 40 godzin miesięcznie, i zabronił zbliżania się do kobiety przez 15 lat na odległość mniejszą niż 100 metrów.

Skazany złożył apelację, a Sąd Okręgowy w Łodzi uchylił wyrok. Mężczyzna tłumaczył, że zakaz zbliżania się do kobiety jest niewykonalny, bo ich sklepy ze sobą sąsiadują. Fakt, opluł ją, ale to dlatego, że przyszła do jego sklepu i wywołała awanturę. Twierdziła, że przez przypadek, chociaż sąsiadują ze sobą od wielu lat. Miała włączoną kamerę w okularach, z której nagranie było dowodem agresji byłego partnera.

W sklepie doszło faktycznie do awantury. Kobieta twierdziła, że została kopnięta i opluta, a były konkubent nie pozwolił jej wyjść. Obdukcja nie potwierdziła jednak, by odniosła obrażenia. Z nagrania, jakie dostarczyła, nie wynikało również, by w sklepie była więziona. Niewykluczone, że to ona świadomie sprowokowała całą sytuację. Na nagraniu jest wprawdzie zarejestrowane, jak mężczyzna na nią splunął, ale nie ma innych dowodów jego agresji. Nie udowodniono również, że prześladował ją, jeżdżąc za nią, skoro mieszkali w pobliżu, a ich sklepy ze sobą sąsiadowały.

Sąd apelacyjny uznał, że sąd rejonowy za łatwo dał wiarę relacjom kobiety; być może chciała po prostu wziąć odwet na dawnym partnerze.