* Pracujące w Niemczech łodzianki boją się i zbroją
* W sklepach z militariami zaczyna brakować polskiego gazu pieprzowego i pistoletów RMG.
- Chciałam pistolecik RMG 23, trochę tańszy i przypominający wyglądem Walthera PPK, ale nie mieli - nie kryje drobnego zawodu.
- Mimo to jestem do przodu, bo za dwieście złotych bez paru groszy kupiłam sobie małego obrońcę, któremu nie będę musiała płacić - mówi dziewczyna. I zastrzega:
- Żadnych zdjęć! Po napaściach na kobiety w Kolonii, nie będę pchać się na afisz. Poza tym, w Niemczech tylko głupek, albo obcokrajowiec chwali się, że nosi w torebce czy kieszeni jakiegoś obrzyna na gaz. Podobnie uważa kioskarka z Widzewa, która już nie w Kolonii, lecz w Łodzi j dwukrotnie przeżyła napad rabunkowy. Wybrała dwa pojemniki z gazem pieprzowym, jej zdaniem prostsze i poręczniejsze w użyciu od pistoletu na gaz. Jeden pojemnik umieści pod ladą kiosku, a drugą będzie nosić w kieszeni płaszcza, jak poradził jej sprzedawca.
W tubce i pistolecie
Piotra Szmejdy ze sklepu z militariami przy ul. Piotrkowskiej nie zaskakuje widok kobiety łakomie spoglądającej na błyszczące pistolety RMG. Jeśli nie przychodzą po taki ładny, zgrabny miotacz gazu same, to wpisują go na listę prezentów, które chciałyby dostać z okazji imienin, urodzin czy rocznicy ślubu.
- Mojej dziewczynie dałem w prezencie miotacz w kształcie zwykłego dezodorantu w aerozolu - pan Piotr pokazuje pojemnik nabity gazem pieprzowym. - To skuteczna broń, tylko trzeba umieć się nią posługiwać. Każdej klientce pokazujemy to „na sucho” przy zakupie - zapewnia.
Potwierdza też doniesienia, że po styczniowych zajściach w Kolonii, a potem w Berlinie i innych niemieckich miastach, Polki pracujące i mieszkające w Niemczech, Francji, Holandii, podczas przyjazdów do kraju wykupują broń bez zezwolenia.
- Na przykład na rewolwery na kule gumowe z ładunkiem prochowym, potrzebne jest zezwolenie z policji - pan Piotr wyjaśnia spieszne, by uniknąć nieporozumień.- Mamy też klientki przebywające na Wyspach i w Szwecji - uzupełnia listę krajów, do których za pośrednictwem łodzianek trafiła broń z jego i innych sklepów o militarnym profilu.
Pieprzowy deficyt
Bywały w tym roku i takie dni, że Piotr Szmejda i drugi sprzedawca, Adrian Woźniak, na pytanie o gazową broń odpowiadali - nie ma, dostawa w drodze.
- Na polskim rynku militariów zaczyna brakować gazu pieprzowego, bo dziewięćdziesiąt procent jego krajowej produkcji zakontraktowali już odbiorcy zagraniczni, głównie z Niemiec - pada zaskakujące wyjaśnienie.
Mimo deficytu tej lotnej substancji (działa ona na błony śluzowe i wzrok podobnie jak pieprz głęboko wciągnięty nosem), broń gazowa jest wciąż dostępna w łódzkich sklepach z militariami.
Najpopularniejsze są pojemniki na jeden, trzysekundowy strzał, za jeden trzeba zapłacić od 25 zł do 29 zł. Te na 4 do 5 strzałów kosztują od 35 zł do 45 zł.
Ich popularność nie wynika tylko z faktu, że na przykład Glock RMG 19 kosztuje w granicach 200 zł, a pistolet RMG 23 w atrapie Walthera PPK około 140 zł.
Ale nie tylko cena skłania kobiety do kupowania pojemników z gazem pieprzowym w aerozolu.
- Po pierwsze kobieta będzie nosiła pistolet w torebce i zanim go z niej wyciągnie, może być za późno na obronę, a mały, poręczny pojemnik może trzymać w kieszeni, pod ręką. Trzeba jednak nie dopuścić do bezpośredniego kontaktu z napastnikiem czyli strzelić gazem, gdy jeszcze jest się poza zasięgiem jego łap. Każda inna broń - pistolet, rewolwer, paralizator, pałka czy kubotan to nie klasyczna broń kobieca - kończy zaimprowizowany wywód Piotr Szmejda.
W Polsce gaz pieprzowy sprzedawany jest bez zezwolenia w postaci ręcznych miotaczy RMG.
[ZOBACZ TEŻ FILM Wybuch gazu w Pabianicach (autorx.news/TVN24)
](http://www.expressilustrowany.pl/ "ZOBACZ TEŻ FILM Wybuch gazu w Pabianicach (autorx.news/TVN24)