Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie rugby w ślepym zaułku

pas
To był jeden z najczarniejszych weekendów w historii łódzkiego rugby. W ekstralidze Master Pharm Budowlani przegrali z Arką w Gdyni 8:81, w I lidze KS Budowlani ulegli amatorom bawiącym się w rugby, czyli zespołowi Frogs Warszawa 10:19. Honor Łodzi uratowała w II lidze drużyna BBRC, która 28:12 pokonała AZS Zielona Góra.

Ta dramatyczna sytuacja to pokłosie wojny prowadzonej przez działaczy. W Łodzi nie ma tylu rugbistów, żeby stworzyć z nich trzy przyzwoite drużyny na trzech poziomach rozgrywek. Posiłkowanie się weteranami, amatorami z rugby7 nie przynosi niczego dobrego.
Druga drużyna Budowlanych to żadna nowość. Istniała przez sześć sezonów. Po raz pierwszy pojawiła się w 1980 roku. Później działała, gdy w ligowej kadrze było tylu dobrych zawodników, że wielu z nich nie miało szans na występy w ekstralidze. Zawsze jednak pełniła funkcje służebne wobec pierwszego zespołu.
Dziś jest inaczej. Oba zespoły Budowlanych rywalizują z sobą, jak widać, z opłakanym skutkiem. Powstanie ligowego teamu w klubie przy ul. Górniczej zaburzyło szkoleniową piramidę istniejącą w Łodzi. Jej podstawę stanowili amatorzy i juniorzy na szczycie były ligowe drużyny BBRC i Budowlanych SA.
Teraz każdy wyrywa sobie zawodników, gorączkowo szuka ich po okolicy. W rezultacie, zamiast jednego silnego organizmu, mamy trzy słabe i z sobą skłócone. Trzeba jasno powiedzieć, że dla młodych bardzo zdolnych zawodników przykładem powinien być Łukasz Kujawa, który rozwija się grając w najwyższej klasie rozgrywek, ba, już dziś należy do ważnych zawodników Master Pharm Budowlani. Pozostali utalentowani juniorzy (występujący w KS Budowlani) przez wojnę prowadzoną na górze nie mają na to szans. W półamatorskim zespole I ligi, który nie trenuje regularnie i co mecz zmienia skład, ograniczają swoje szanse na prawidłowy rozwój.
Ktoś powinien walnąć pięścią w stół i skończyć z tym obłędem. Trudno liczyć na ludzi zatrudnionych w Wydziale Sportu UM, którzy zachowują się tak, jakby chodziło im jedynie o to, żeby na swoich stołkach utrzymać się do wyśnionej emerytury i zamarli w bezruchu. Może oddolna inicjatywa trenerów, którzy przywróciliby właściwe szkoleniowe proporcje, zmusiłaby wojujących działaczy do zakopania wojennego topora?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany