Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na zamarznięte stawy, rzeki i jeziora wchodzą wędkarze, dzieci, spacerowicze. Każdego roku co najmniej kilka osób traci życie

Magdalena Rubaszewska
Magdalena Rubaszewska
30-letni mężczyzna 16 stycznia tego roku w nocy, a było po godzinie 22, przemierzał Arturówek. Gdy wszedł na jeden ze stawów, załamał się pod nim lód. Piechur wpadł do lodowatej wody. Miał szczęście, że ktoś szybko wezwał pomoc. Na ratunek pospieszyły trzy zastępy strażaków, w tym grupa wodno-nurkowa. Udało się wyciągnąć mężczyznę, wtaszczyć na sanie i zaciągnąć je na brzeg. Zmarzniętego na kość delikwenta karetka odwiozła do szpitala. Równie dramatyczne sceny rozegrały się także kilka dni temu na zamarzniętym zbiorniku w Łasku. Pod lód poszedł mężczyzna. Na szczęście żona zachowała zimną krew i wezwała pomoc. Przybyli na miejsce strażacy wydobyli z opresji mężczyznę, wywożąc go na saniach w bezpieczne miejsce.

Biwak z grillem na śliskiej nawierzchni

Zamarznięte stawy w Arturówku wydają się mieć siłę przyciągania. Grupa łodzian potraktowała zbiornik jak lodowisko, jeździła na łyżwach, grała w hokeja. Dobrą zabawę na śliskiej nawierzchni przy rozbitym biwaku, rozłożonych karimatach, palecie służącej za stół i rozpalonym grillu zakończyła straż miejska.

Co roku policja i straż pożarna odnotowują w całym kraju kilkadziesiąt akcji, podczas których ratują amatorów stąpania po kruchym lodzie. Ten pęka pod wędkarzami wiercącymi dziury w tafli, by uczestniczyć w zimowych połowach, pod dziećmi, które przychodzą na jeziora, stawy i rzeki jak na ślizgawkę, spacerowiczami, często z psami. W styczniu starszy mężczyzna i jego czworonóg wpadli do stawu na Uroczysku Lublinek. Wezwani strażacy z pomocą położonej na lodzie drabiny wydostali mężczyznę. Psa nie udało się uratować. Niektórzy zmotoryzowani uważają, że śliska nawierzchnia pokrywająca duży akwen to dobre miejsce do doskonalenia umiejętności jazdy w trudnych warunkach. To przekonanie, a raczej brak wyobraźni, może ich wiele kosztować.
Co prawda nie na lód, ale w wodę po roztopionej jego pokrywie wjechał nissanem w minioną niedzielę 32-letni mieszkaniec Sieradza. Samochód ugrzązł w rozlewisku Warty. Kierowca nie zdołał sam wydostać się z grząskiego terenu. Strażacy ewakuowali pasażerkę, a częściowo zatopione auto trzeba było wyciągnąć z pomocą specjalistycznego sprzętu.

Najlepiej nie wchodzić

W tym roku spośród 22 osób, które utopiły się, 8 straciło życie pod lodem. Policja apeluje, by nie wchodzić na zamarznięte stawy, jeziora, rzeki. Zwłaszcza teraz, gdy nadeszło ocieplenie, grubość i wytrzymałość tafli zmienia się, nawet w ciągu doby. Przy brzegu pokrywa może wyglądać na solidną, ale kilka kroków dalej staje się cienka. Jej wytrzymałość zależy nie tylko od warunków atmosferycznych, ale także od specyfiki zbiornika czy rzeki, ich linii brzegowej, głębokości, dopływów czy budowli wodnych. Szczególnie zdradliwe miejsca to ujścia, cieki wodne, okolice mostów, śluz i wszelkie fragmenty z rysami i pęknięciami. Szczególnie niebezpieczne są rzeki. Pod lodową skorupą nie płynie łagodna struga, a rwący nurt, który porywa i wciąga w głębiny.
Co robić, jeśli już wpadniemy do lodowatej wody? Specjaliści instruują, by choć to trudne, zachować spokój i nie panikować. Nie należy z przerębla wyskakiwać, bo tafla dalej może się kruszyć. Najlepiej położyć na niej ręce zgięte w łokciach, potem kolano i wdrapać się. Gdy uda się wydostać na powierzchnię, nie wolno wstawać, ale należy przetoczyć się i czołgać w stronę brzegu, w kierunku, z którego się przyszło. Lód jest tam pewniejszy.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany