Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma prawej nogi, ale mu się poprawiło? Łodzianin oburzony decyzją urzędników. AKTUALIZACJA

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Mieszkaniec Polesia, 48-letni Tomasz Wiśniewski, nie ma prawej nogi. Stracił ją na skutek powikłań cukrzycowych dwa  lata temu, ale Miejski Zespół Orzekania o Niepełnosprawności właśnie uznał, że stan mężczyzny się poprawił. I przyznany mu dwa lata temu stopień znaczny niepełnosprawności zamienił na stopień umiarkowany, informując, że mężczyzna może pracować w warunkach pracy chronionej. Czytaj na kolejnym slajdzie
Mieszkaniec Polesia, 48-letni Tomasz Wiśniewski, nie ma prawej nogi. Stracił ją na skutek powikłań cukrzycowych dwa lata temu, ale Miejski Zespół Orzekania o Niepełnosprawności właśnie uznał, że stan mężczyzny się poprawił. I przyznany mu dwa lata temu stopień znaczny niepełnosprawności zamienił na stopień umiarkowany, informując, że mężczyzna może pracować w warunkach pracy chronionej. Czytaj na kolejnym slajdzie Grzegorz Gałasiński
Mieszkaniec Polesia, 48-letni Tomasz Wiśniewski, nie ma prawej nogi. Stracił ją na skutek powikłań cukrzycowych dwa lata temu, ale Miejski Zespół Orzekania o Niepełnosprawności właśnie uznał, że stan mężczyzny się poprawił. I przyznany mu dwa lata temu stopień znaczny niepełnosprawności zamienił na stopień umiarkowany, informując, że mężczyzna może pracować w warunkach pracy chronionej.

- Stan mojego zdrowia, pomimo specjalistycznego leczenia, od lat systematycznie się pogarsza, a nie poprawia - twierdzi łodzianin. - Decyzja urzędników jest dla mnie krzywdząca, niesprawiedliwa. Noga mi przecież nie odrosła, i już nie odrośnie. Chyba, że urzędnicy wiedzą coś, czego ja nie wiem.

Łodzianin choruje na cukrzycę ponad 20 lat. W 2000 r. po raz pierwszy Miejski Zespół Orzekania o Niepełnosprawności przyznał mu umiarkowany stopień niepełnosprawności. Mężczyzna przez kilka lat pracował, równocześnie lecząc się u specjalistów, ale choroba postępowała. Na skutek powikłań cukrzycy (tzw. stopa cukrzycowa) pan Tomasz przeszedł amputację. Prawą nogę lekarze odcięli mu powyżej kolana. Orzecznicy przyznali mu znaczny stopień niepełnosprawności, ale tylko na dwa lata.

- Po amputacji chodziłem o kulach przez 9 miesięcy, po czym dostałem protezę - opowiada łodzianin. - Poruszanie się sprawia mi jednak tak dużą trudność, że znajomi załatwili mi wózek elektryczny. Problem w tym, że mieszkam na pierwszym piętrze. Ktoś więc musi mi ten wózek wnieść i znieść. Zakupów też sam nie wniosę, bo muszę trzymać się obiema dłońmi poręczy, sam nie wejdę i nie wyjdę z brodzika.

Łodzianin utrzymuje się z zasiłku (700 zł), bo nie zdążył wypracować lat do renty chorobowej. Tracąc orzeczenie o stopniu znacznym niepełnosprawności, utracił też przywileje, m.in. zasiłek pielęgnacyjny (184 zł brutto) i prawo do leczenia się u specjalistów bez kolejki.

Jacek Bednarek, przewodniczący Miejskiego Zespołu Orzekania o Niepełnosprawności, mówi, że w przepisach nie ma mowy o tym, iż ktoś, kto nie ma kończyny, musi od razu mieć znaczny stopień niepełnosprawności. Dla zespołu orzekającego ważne jest, czy taka osoba ma protezę, czy komfort jej życia się poprawił.

Każdy, kto się nie zgadza się z orzeczeniem o stopniu niepełnosprawności, może złożyć odwołanie w ciągu 14 dni. Jak wynika ze statystyk, takie odwołanie składa od 8 do 12 proc. stających przed komisją. 34 proc. decyzji zostaje uchylonych i orzeczenie jest zmieniane.

Pan Tomasz odwołał się od decyzji urzędników Miejskiego Zespołu Orzekania o Niepełnosprawności. W piątek otrzymał powiadomienie, że jego odwołania nie uwzględniono.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany