Lista restauracji, które działają. Miejsca trzeba zarezerwować z kilkudniowym wyprzedzeniem!
- Pierwszy lockdown przeżyliśmy, choć z trudem. Pech chciał, że otworzyliśmy się cztery dni przed jego wprowadzeniem, nie zdołaliśmy wyrobić sobie marki i ciężko było zarobić sprzedażą na wynos nawet na czynsz: 11 tys. miesięcznie. A właściciel budynku ani myślał słuchać o jakiejkolwiek obniżce – mówi Bartosz Sposób, szef kuchni i zarazem współwłaściciel Ramenowni. - Rządowego wsparcia z pierwszej tarczy dostaliśmy 10 tysięcy, z drugiej ani złotówki. Teraz nie mieliśmy już wyjścia i otworzyliśmy się 15 stycznia.
Bilans pierwszego tygodnia to jedna wizyta sanepidu i dziesięć – policji. Ale oprócz tego setki wiadomości na Facebooku, mejli i słów wsparcia, popartych czynami. Bo o dostaniu się wczoraj do Ramenowni można było tylko pomarzyć.
– Listę gości na weekend mieliśmy zamkniętą już w środę – dodaje Bartosz .
W lokalu obowiązuje rezerwacja stolików, jest ich zresztą o ponad połowę mniej. Każdy wchodzący ma mierzoną temperaturę. Na spożycie posiłku wszyscy mają godzinę i kwadrans, zanim wejdzie kolejna tura gości lokal jest dezynfekowany i wietrzony.
W tym samym co Ramenownia podwórku otwarty był jeszcze Street Food Bar. W Japanese Restaurant można było nabyć dania tylko na wynos, zamknięta była natomiast Hamra – kuchnia libańska.
W odległej od centrum Oliviarni również był komplet gości, także z zachowaniem połowy wolnych stolików. I podobnie jak w Ramenowni pojawiali się tu wyłącznie klienci, którzy wcześniej zarezerwowali miejsca.
Anna Kaźmierczak, właścicielka lokalu, od 16 stycznia, czyli otwarcia „stacjonarnego” lokalu, również zaliczyła wizytę sanepidu.
– Policja zagląda tu natomiast dwa razy dziennie. Są bardzo uprzejmi, jeszcze się nie zdarzyło, by legitymowali klientów – mówi.
Pani Anna ma świadomość, że z powodu otwarcia lokalu wisi nad nią groźba kary administracyjnej w wysokości 30 tys. zł. Ale będzie się od niej odwoływać do sądu, bo te kary – o czym świadczą sądowe właśnie rozstrzygnięcia – są nakładane bezprawnie.
– Jak można karać kogoś, kto chce po prostu zarobić na życie i dać innym pracę – pyta retorycznie.
W niedzielę w Stajni w Galopie przy ul. Rewolucji z przedsiębiorcami głównie z branży gastronomicznej spotkał się Paweł Tanajno, organizator ruchu Strajku Przedsiębiorców.
– Orzeczenia sądów i wykładnia prawa są jednoznaczne: nie można rozporządzeniami ograniczać wolności zagwarantowanych konstytucyjnie – podkreślał.
W spotkaniu z nim uczestniczyła zaledwie garstka osób.
Zobacz również
Pedofil z Opoczna przed sądem. Oskarżony o molestowanie dziewczynek w wieku 3 i 7 lat. Oskarżona jest też matka jednego z dzieci
Tu najłatwiej zakazić się koronawirusem! Rząd pokazuje wyniki amerykańskich badań [lista miejsc]
TOP15 najtańszych domów w województwie łódzkim. Za cenę kawalerki można zamieszkać poza miastem
Remont al. Śmigłego - Rydza. Jaki jest postęp prac? Termin zakończenia zostanie dotrzymany? Robotników jak na lekarstwo ZDJĘCIA
Rusza proces Kamila Durczoka, znanego dziennikarza, który na A1 pod Piotrkowem spowodował kolizję po pijanemu
Małysz, Radwańska, Lewandowski, Stoch, Zmarzlik - tak mieszkają najbogatsze gwiazdy polskiego sportu ZDJĘCIA
Walentynki tuż, tuż. Zobaczcie widokówki dla zakochanych nawet sprzed 100 lat
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?