Piłkarska ekstraklasa. W oczekiwaniu na wzmocnienia w ŁKS Łódź

W ŁKS zapowiadano, że klub zrobi wszystko, aby na pierwszych zajęciach byli już wszyscy nowi piłkarze. I co ważne, miały to być znaczące wzmocnienia składu, a nie jego uzupełnienia. W tej chwili trudno powiedzieć, czy uda się te ambitne plany zrealizować. Mówi się o kolejnych piłkarzach z Hiszpanii czy Serbii, a także Jakubie Wróblu, zawodniku I-ligowego GKS Jastrzębie.

Pewne jest jednak tylko to, że zawodnikami beniaminka ekstraklasy zostali dwaj obrońcy. Pierwszy to Carlos Moros Gracia. Hiszpan to środkowy obrońca, który przez ostatnie trzy sezony występował w szwedzkiej ekstraklasie, w barwach drużyny GIF Sundsvall. Drugim jest Maciej Dąbrowski. 32-letni defensor przez ostatnie dwa lata bronił barw Zagłębia Lubin, ale minionej jesieni niezbyt często gościł na boiskach ekstraklasy.

Takie rozwiązanie wskazuje na to, że jeden z nich będzie musiał zejść na bok boiska, bowiem trudno sobie wyobrazić sytuację, by miejsce w podstawowym składzie stracił Jan Sobociński. Młody piłkarz (ekstraklasa wymaga jednego młodzieżowca w jedenastce), choć popełnia masę kosztownych błędów, to jednak jest tym, który może zapewnić ŁKS dopływ znacznej gotówki. W tym wypadku nie chodzi o spektakularny transfer, a o Pro Junior System. ŁKS jest w tej chwili w tej klasyfikacji drugi, a zwycięzca po sezonie otrzyma 3 mln zł, wicelider - 2 mln zł, a drużyny, które zajmą kolejne miejsca - 1,5 mln zł, 1 mln zł i 600 tys. zł. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której rolę młodzieżowca w wyjściowej jedenastce miałby spełniać Piotr Pyrdoł , skoro coraz częściej mówi się, że pomocnik po zakończeniu sezonu przeniesie się do Legii Warszawa. A znając realia polskiej piłki, nikt nie będzie promował „niewdzięcznika”, który nie chciał przedłużyć umowy z ŁKS i w czerwcu odejdzie do stołecznego klubu darmo!

Wydaje się, że to jednak jeden z mniejszych problemów ŁKS. Ten zespół wymaga kolejnych solidnych wzmocnień i kibice czekają na nie z wielką niecierpliwością.