Piłkarska III liga. Nie ŁKS, a Sokół jest faworytem

Pewnie stwierdzenie, że to gospodarze są faworytem konfrontacji, zaboli fanów drużyny z al. Unii. Takie są jednak fakty, a z nimi trudno dyskutować. ŁKS przestano się już bać, bo szyld ponadstuletniego klubu nie jest już synonimem wysokiej futbolowej jakości, a jedynie przypomina o czasach, że zespół grał w krajowej elicie i był mistrzem Polski.

Jeszcze jakiś czas temu ełkaesiaków uważano za jednego z głównych kandydatów do awansu do drugiej ligi. Jednak życie brutalnie zweryfikował oczekiwania kibiców i zmieniło plany działaczy. ŁKS musi obecnie myśleć bardziej o zapewnieniu sobie utrzymania w lidze, niż o walce o pierwsze miejsce w tabeli, bo od tej lokaty dzieli łodzian aż piętnaście punktów! Wydaje się, że na wskoczenie na fotel lidera nie ma już po prostu szans.  

Drużyna Sokoła to niewątpliwie największa rewelacja obecnego sezonu. Podopieczni trenera Michała Bistuły od pierwszego spotkania ligowego przyjemnie zaskakują swoich kibiców. Aleksandrowianie to jedyna, obok liderującego Radomiaka Radom, drużyna, która w tych rozgrywkach nie przegrała meczu. Nie ma się zatem co dziwić, że gospodarze dzisiejszej konfrontacji są wysoko w tabeli – czwarte miejsce. Imponuje i robi ogromne wrażenie gra defensywy Sokoła, chodzi oczywiście o jej skuteczność. Wystarczy powiedzieć, że drużyna z Aleksandrowa dała sobie strzelić do tej pory trzy gole (więcej stracił nawet lider).

Na tym tle ełkaesiacy wyglądają niczym trampkarze, bo w dziewięciu spotkaniach wpakowano im piłkę do siatki aż czternaście razy. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że ŁKS gole strzela kto chce i kiedy chce.

Łodzianie nie wygrali jeszcze na wyjeździe. W klubie jest nowy trener. Andrzej Kretek prowadził drużynę w dwóch meczach i też czeka na pierwszy swój sukces, czyli zwycięstwo. Czy to już ten moment?