- Nic nie straciliśmy, chociaż nie wygraliśmy. Za nami trudny mecz i gramy dalej. Narzuciliśmy niesamowite tempo w pierwszej połowie, mieliśmy mnóstwo wejść w pole karne. Jestem dumny z takiego zespołu. Widziałem, jaką piłkarze mieli pasję i chcieli iść po kolejne gole - skomentował na konferencji prasowej trener Jagiellonii Adrian Siemieniec. - Otwarty wynik sprawił, że jakościowa drużyna Pogoni stwarzała zagrożenie i zrobiła z tego użytek - dodał.
Po meczu Jagiellonia - Pogoń. Do przerwy powinno być wyżej niż 2:1
Rzeczywiście, Jaga fantastycznie weszła w mecz, atakowała z pasją i mimo utraty gola po kontrze niesamowitego Kamila Grosickiego, nie spuściła z tonu, a po ładnych akcjach i trafieniach Afimico Pululu oraz Jesusa Imaza wyszła na prowadzenie 2:1. Gospodarze powinni przed zmianą stron wygrywać jeszcze wyżej, bo były okazje na więcej bramek.
W drugą odsłonę znacznie lepiej weszli Portowcy i doprowadzili do remisu po stałym fragmencie gry. Piłkę meczową mieli jednak Żółto-Czerwoni. Tuż przed końcem Dominik Marczuk zwiódł dwóch obrońców, mógł strzelić, mógł wyłożyć futbolówkę do będącego przed pustą bramką Imaza, a zamiast tego młodzieżowiec Jagi fatalnie chybił.
Marczuk nie mógł pogodzić się ze swoim kiksem, długo rozpaczał na murawie. Skandowaniem nazwiska wsparli go kibice, pocieszali koledzy z zespołu, a na konferencji prasowej słowa otuchy dodał także szkoleniowiec Dumy Podlasia.
Czytaj też: Jagiellonia - Pogoń Szczecin 2:2. Mogło być pięknie, a jest mały kroczek Jagiellonii do mistrzostwa
- Dominik wyprzedził swoje piłkarskie życie o parę dobrych lat tym sezonem. Rosną oczekiwania wobec niego, bo wykręcił świetne liczby. Pamiętajmy jednak, że to wciąż bardzo młody zawodnik, który dopiero zbiera doświadczenie. Dziś jako drużyna musimy go wesprzeć - zaznaczył trener Siemieniec.
Po meczu Jagiellonia - Pogoń. Do Mielca i z Koroną bez Tarasa Romanczuka
Co się stało, tego już się zmieni. Szkoda, bo sytuacja w tabeli mogła być nadal komfortowa, ale punkt w starciu z bardzo groźną, szczególnie po przerwie Pogonią, trzeba szanować. Teraz przed Jagiellończykami jeszcze cztery wyzwania, z których pierwszym będzie wyjazdowy mecz ze Stalą Mielec (4 maja).
- Musimy być skupieni wyłącznie na sobie oraz odpowiednim przygotowaniu i wygrać cztery pozostałe finały - mówi Imaz.
Hiszpan w Mielcu, a także podczas spotkania u siebie z Koroną Kielce (11 maja), musi wziąć na siebie więcej odpowiedzialności, bo za tuzin żółtych kartek pauzować będzie Taras Romanczuk i to zapewne Imaz przejmie po nim opaskę kapitana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?