Słabo widoczny jest wypłowiały i nieodnawiany od lat tzw. krzyż św. Andrzeja, oznaczający przejazd kolejowy bez zapór. Po ciemku może tam znów dojść do tragedii, bo przejazd - jako jeden z nielicznych w regionie - jest nieoświetlony.
8 marca na tym przejeździe zginęły trzy osoby, czwarta zmarła w szpitalu dzień później. Kaleką jest 17-latka, która zabrała się tym samochodem z Aleksandrowa do Grotnik. Nie dojechała do celu, bo kierowca rozpędzonego auta prawdopodobnie nie zauważył przejazdu i łuku drogi w tym miejscu, wypadł z trasy, przeleciał przez tory i koziołkował w wykopie. Auto stanęło w płomieniach.
To miejsce cieszy się złą sławą. Osiem razy w ciągu ostatnich 12 miesięcy doszło tam do kolizji samochodu z pociągiem, na szczęście bez ofiar śmiertelnych. Droga jest w zarządzie Starostwa Powiatowego w Zgierzu, ale sam przejazd - w gestii PKP. Może dlatego, że jest wielu gospodarzy, nikt tak naprawdę nie dba o bezpieczeństwo setek jeżdżących tamtędy codziennie ludzi.
O wypadku na przejeździe w Jedliczach pisaliśmy:
Tragedia pod Zgierzem
Zmarła czwarta ofiara wypadku w Jedliczach
Okazją do... piekła
Jutro pierwszy pogrzeb ofiary tragedii
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?