Przed derbami ŁKS - Widzew. Stanisław Syguła: W Indiach nawet słonie nauczono grać w piłkę nożną

Kto tym razem wygra piłkarskie derby Łodzi?
Stanisław Syguła: - Chciałoby się powiedzieć, że... ale to jest specyficzne spotkanie i dlatego wskazanie faworyta wydaje się trudnym wyzwaniem. Ponadto nie wolno zapominać, że to Widzew jest znacznie wyżej w tabeli i ma nieco bliżej do ekstraklasy.
Nie wspiera pan piłkarzy ŁKS?
Przyznam, że w ostatnim czasie zawodnicy zespołu z al. Unii poważnie zawodzą, a przez to wielu fanów i ludzi związanych z ŁKS jest mocno rozczarowanych, by nie powiedzieć złych na grę i postawę panów piłkarzy.
Może znaczenie mają problemy finansowe?
Nie przesadzajmy. Powtórzę to kolejny raz. Piłkarze są najlepiej zabezpieczoną grupą zawodową w Polsce. Wcześniej czy później, ale i tak dostaną swoje pieniądze, co do złotówki. Pewnie błędnie spisano z nimi kontrakty.
Dlaczego?
Bo powinien być w nich zapis: jaka praca, taka płaca, a nie czy się stoi, czy się leży, to ileś tam euro się należy. Teraz mamy efekty.
Widać, że jest pan mocno rozczarowany piłkarzami ŁKS...
Oczywiście, oni trenują, trenują i kompletnie nic z tego nie wynika. Nie tak dawno temu byłem w Indiach i przekonałem się, że nawet słonie można nauczyć całkiem przyzwoicie grać w piłkę nożną. Trenerzy i ich podopieczni nie otrzymują wielkich gaży, a jednak swoje obowiązki wykonują z pełnym zaangażowaniem, aż miło na to popatrzeć. W przypadku piłkarzy ŁKS - szkoda gadać.
Liczę jednak, że we wtorek, nie tylko mnie, pozytywnie zaskoczą. Trzeba mieć marzenia...