Rodzice 8-latka, który doprowadził do wypadku, otrzymali dla chłopca 25 tys. zł zadośćuczynienia. Więcej wydadzą na koszty sądowe i adwokata

Do wypadku doszło ponad trzy lata temu. Chłopczyk, wyjeżdżając z posesji, nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu nadjeżdżającemu samochodowi. Kierowca próbował uniknąć potracenia dziecka, ale i tak malec uderzył głową o przednią szybę. Odniósł wiele poważnych obrażeń, na skutek których ma orzeczoną niepełnosprawność.

Zdaniem ubezpieczyciela, pozew rodziców należało oddalić. To oni bowiem ponoszą odpowiedzialność za to, co się stało, bo nie upilnowali dziecka. Tymczasem sąd uznał, że o oddaleniu pozwu można by mówić tylko, gdyby chłopiec w momencie zdarzenia był pełnoletni. Z powodu wieku nie można mu przypisać pełnej odpowiedzialności za doprowadzenie do zdarzenia. Sąd uznał, że małoletni przyczynił się do wypadku w 50 proc. Stanął na stanowisku, że odpowiednią wartością zadośćuczynienia będzie 50 tys. zł. Uwzględniając przyjęty 50- proc. stopień przyczynienia się chłopca do powstania szkody, zasądził 25 tys. zł zadośćuczynienia. Plus zwrot kosztów poniesionych na leczenie w wysokości 50 proc., w zależności od miesiąca - od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.

Rodzina chłopca musi zapłacić za adwokata - ok. 14,5 tys. zł - oraz ponieść koszty sądowe swoje oraz połowę kosztów strony przeciwnej, łącznie 27 tys. zł. Sąd obciąża bowiem stronę, która wygrała proces tylko częściowo, odpowiednią częścią kosztów strony przeciwnej, w tym wypadku jest to 50 proc.

Wyrok jest nieprawomocny.