Po raz drugi nie było wątpliwości

Żeby było jasne – nikt rozsądny nie powinien twierdzić, że ełkaesianki rozczarowują po upragnionym awansie do ekstraklasy.

Wręcz przeciwnie, są przecież beniaminkiem, który potrafi sprawić miłe niespodzianki (wystarczy przypomnieć pokonanie Impelu Wrocław, czy też dwie wygrane z Dąbrową Górniczą).

Jednak na razie podopieczne trenera Michała Maska nie są w stanie utrzymać maksymalnej koncentracji w starciu z drużyną prowadzoną przez Błażeja Krzyształowicza. Stać je tylko na krótkie zrywy, a to stanowczo zbyt mało. Być może z Katarzyną Brydą w składzie zaprezentowałyby się nieco korzystniej.

Z kolei Budowlani potwierdzili, że ich spore aspiracje są w pełni uzasadnione. Ten zespół ma ogromną szansę na to, aby zakończyć sezon zasadniczy w czołowej trójce tabeli. Gospodynie niedzielnych derbów „rozkręcały” się wolno, ale kiedy już to uczyniły, ŁKS, mimo heroicznej walki o każdą piłkę, nie potrafił ich powstrzymać.

Przypomnijmy, że poprzednie derby, rozegrane w listopadzie ubiegłego roku również zakończyły się triumfem Budowlanych 3:0.

Już jutro dziewczyny z Budowlanych zmierzą się w Atlas Arenie w rewanżowym spotkaniu 1/16 finału Pucharu CEV z czarnogóskim zespołem Luka Bar (18). Na Bałkanach łodzianki zwyciężyły dosyć pewnie 3:0, do awansu wystarczą im więc dwa wygrane sety. Nie wierzymy, że nie dadzą rady.

Natomiast w sobotę Budowlani zagraja w Bielsku-Białej z ostatnim w tabeli BKS (18). Trudno nie liczyć na sukces.

ŁKS podejmie w sobotę (18) Polski Cukier Muszyniankę Muszyna i ma pełne prawo myśleć o zainkasowaniu kompletu punktów.