Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Brzęczek: Moja reprezentacja ma być charakterna. Piłkarze muszą wiedzieć, że gra w kadrze to największe wyróżnienie

Hubert Zdankiewicz, Tomasz Biliński, Michał Skiba
Jerzy Brzęczek podpisał kontrakt do końca eliminacji mistrzostw Europy. Umowa zostanie automatycznie przedłużona, jeśli reprezentacja Polski zakwalifikuje się do turnieju.
Jerzy Brzęczek podpisał kontrakt do końca eliminacji mistrzostw Europy. Umowa zostanie automatycznie przedłużona, jeśli reprezentacja Polski zakwalifikuje się do turnieju. Bartek Syta/Polska Press
PIŁKA NOŻNA. REPREZENTACJA POLSKI. JERZY BRZĘCZEK. WYWIAD. Nie może być tak, że kadra będzie jak przedszkole, gdzie wszyscy będą się kochać i tak dalej. Drużyna to ma być grupa charakternych piłkarzy, którzy przyjeżdżają z różnych klubów ze świadomością, że bycie reprezentantem kraju to największe wyróżnienie - zaznaczył selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek.

Zaskoczyła Pana decyzja Łukasza Piszczka, który zakończył reprezentacyjną karierę?
Byłem na nią przygotowany. Już przed mistrzostwami świata znałem jego przemyślenia i wiedziałem, że będzie się nad tym zastanawiał. Rozmawialiśmy czy będzie w stanie walczyć dalej. Jednak kontuzje Łukasza, zwłaszcza bioder, spowodowały, że szczególnie ostatnie miesiące nie były dla niego łatwe. Zdawał sobie sprawę, że zostały mu dwa lata kontraktu w Borussii Dortmund i chciałby uniknąć sytuacji, gdy nie będzie mógł dać z siebie 100 proc. w klubie czy reprezentacji. Decyzję szanuję, Łukasz jest wspaniałym piłkarzem, o dużej wiedzy taktycznej. Do tego świetnym człowiekiem. Oczywiście szkoda, że zakończył reprezentacyjną
karierę, bo byłby wsparciem dla młodych zawodników, ale w piłce, jak w życiu, nie ma próżni. To szansa dla następnych piłkarzy. Na tę chwilę mamy prawych obrońców, którzy są doświadczeni. Szansa dla nich, żeby zaistnieli.

Przemeblował Pan sobie hierarchię obrońców?
Niespodzianek nie będzie. Bartek Bereszyński jest tym, który w ostatnich miesiącach na dobrym poziomie gra w Sampdorii i zbiera doświadczenie. W tej chwili to piłkarz, który jest najbliżej zastąpienia Łukasza. Ale też Tomek Kędziora gra regularnie w Dynamie Kijów. Ponadto ma za sobą kilka zgrupowań. Prawa obrona nie jest dużym problemem. Wiadomo, nie będzie im łatwo zastąpić Piszczka, ale muszą zacząć tworzyć swoją historię i o to jestem spokojny.

Interweniował Pan w Legii Warszawa w sprawie Artura Jędrzejczyka?
Nie będę ingerował w decyzje personalne, to kluby podejmują decyzje. Skupiam się na tych, którzy są do dyspozycji i o których wiem, że będę mógł na nich liczyć. To jest punkt wyjścia.

Czyli nie będzie Pan nadopiekuńczy?
W życiu zdarzają się różne historie. Najważniejsza jest świadomość reprezentantów, żeby wiedzieli po co są na zgrupowaniu. Z jednej strony jesteśmy w trudnym momencie, bo po nieudanych dla nas mistrzostwach świata. Do tego przed sześcioma trudnymi spotkaniami. Nie wiem czy kiedyś był taki okres, że w ciągu trzech miesięcy rozegraliśmy sześć meczów i to z tak mocnymi rywalami, jacy nas czekają. Z drugiej strony to jest korzystne, bo w prawdziwym boju sprawdzimy naszą filozofię, zobaczymy zawodników. Przekonamy się czy to jest to, czego oczekujemy.

Jaka to będzie filozofia?
Na pewno będziemy grać czterema obrońcami i do tego będziemy się przygotowywać, grając jesienne mecze. Jako były środkowy pomocnik zawsze chciałem, żeby moje drużyny kreowały grę i ją kontrolowały. Jednak zdaję sobie sprawę, że w reprezentacji to utrudnione, bo będziemy się mierzyć z najlepszymi. Swoją drogą, to jest dla mnie interesujące, jak zawodnicy będą zachowywać się w takich sytuacjach. Jak drużyna po naszej pracy na paru treningach będzie funkcjonowała. Czasu mamy mało, żeby ćwiczyć pewne schematy. W tym roku będziemy mieli trzy zgrupowania. Na każdym dwa, trzy dni właściwego treningu. A weźmy pod uwagę, że część zawodników będzie grała w klubie w niedzielę i nie będzie mogła ćwiczyć z pełnym obciążeniem. Jednak na razie mówimy o założeniach, obserwacjach, ale prawdziwym testem będzie przyjazd zawodników na reprezentacje i ich zrozumienie nowego schematu treningowego. To będzie nasze największe wyzwanie.

Adam Nawałka na początku swojej pracy zrobił „selekcję negatywną”, powołując wielu zawodników i sukcesywnie z nich rezygnował. Pan też tak zrobi?
Selekcja w klubie czy kadrze odbywa się po każdym spotkaniu. Nie mamy czasu, żeby robić ją na większą skalę. Poza tym, gdy trener Nawałka obejmował stanowisko, drużyna była po kiepskich eliminacjach mundialu. Miał też więcej czasu, by sobie pozwolić na eksperymenty. Inna sprawa, że mimo nieudanych mistrzostw w Rosji, nasi piłkarze nie zapomnieli jak się gra w piłkę. Chyba
wszyscy w kraju dzień przed meczem z Senegalem nie spodziewał się tego, co się w nim wydarzyło. Liczyliśmy, że mundial będzie kolejnym krokiem do przodu. Ale zbyt wiele rzeczy się skumulowało i nie wyszło. Czekam, żeby zobaczyć tych piłkarzy na zgrupowaniu, żeby przekonać się, że to, co się wydarzyło w Rosji, było wypadkiem przy pracy i wciąż jest w nich ogień i dalej będą ciągnąć reprezentację do przodu.

Dawno żaden selekcjoner nie obejmował reprezentacji pod taką presją. Pana poprzednicy przejmowali zespoły po nieudanych eliminacjach czy turniejach, ale nikt tak naprawdę cudów od nich nie oczekiwał. Mówiono: Jest źle, może będzie lepiej. Na to liczymy. W Pana przypadku nie ma żadnego „może”. Ma być dobrze i już. Wymagania i oczekiwania wciąż są duże.
Piłka nożna to dyscyplina, która fascynuje wszystkich i w każdym kraju. Wszystkim się wydaje, że znają się na piłce. Zdaję sobie sprawę z presji, z odpowiedzialności, wszystkiego, co mnie czeka, czego dokonał mój poprzednik. Adam Nawałka rozkochał naród w drużynie narodowej i poprawił atmosferę wokół niej. Mam też świadomość, że przez moje niewielkie doświadczenie w pracy trenerskiej dużo osób stawia przy mnie znak zapytania. Ale wewnętrznie czuję spokój, że stać nas na wykonanie dobrej pracy. Kontynuowania tego, co zapoczątkował selekcjoner Nawałka.

Nie może się Pan doczekać pierwszego spotkania?
Najchętniej prowadziłbym już treningi! Na razie jednak ze sztabem spotykamy się w każdy wtorek i środę. W pozostałe dni jeździmy, obserwujemy i analizujemy. Do pierwszych powołań już niedługo. Niecierpliwie czekamy na pierwsze spotkanie z drużyną, żeby się poznać, przekazać filozofię i obserwować jak będą realizowane nasze wyobrażenia i plany.

Kto jest najlepszym polskim bramkarzem?
Mamy wielu dobrych bramkarzy. Rywalizacja będzie ciekawa, zwłaszcza patrząc na młodych Kamila Grabarę i Marcina Bułkę, którzy pokazali się w przedsezonowych meczach Liverpoolu i Chelsea. Dlatego o tę pozycję możemy być spokojni. Pierwszego bramkarza wybierzemy przed eliminacjami mistrzostw Europy. Do tego czasu będzie rotacja.

Pan go wybierze, czy trener bramkarzy Andrzej Woźniak?
Sztab, z którym dyskutujemy na każdy temat dotyczący drużyny. Wiadomo, że w przypadku bramkarzy najwięcej do powiedzenia będzie miał Andrzej. Jednak oczywiście ostateczną decyzję podejmuję ja i to ja będę brał za nią odpowiedzialność.

Na temat Andrzeja Woźniaka i jego korupcyjnej przeszłości już Pan się wypowiadał. Jednak czy funkcja trenera bramkarzy w kadrze, której absolutnie nie marginalizujemy, warta jest wystawiania się na krytykę?
Do wszystkich podejmowanych decyzji muszę być przekonany, że ona pozytywnie wpłynie na sportowy rozwój drużyny. Każda osoba w sztabie jest ważna, nawet taka, która powie jedno zdanie, ale po którym będziemy się zastanawiać. Inaczej nie będziemy się rozwijać, a w futbolu o zwycięstwie decydują niuanse. Zdawałem sobie sprawę, że osoba Andrzeja Woźniaka wywoła kontrowersje. Popełnił błąd, został ukarany, temat jest dla mnie zamknięty. Poza tym reprezentacja Polski będzie oceniania przez pryzmat gry. Jeśli będziemy grać słabo, to obojętnie kto byłby w sztabie, będziemy krytykowani. Jeśli będziemy grać dobrze, wtedy nie będzie się do tego wracać. Najważniejsze dla mnie, że mam sztab, do którego mam pełne zaufanie.

Ma Pan pomysł, jak odblokować w kadrze Piotra Zielińskiego?
Mądrzejszy będę z każdym treningiem na zgrupowaniu. Piotrek to niesamowity talent, który na razie nie eksplodował.

Pomoże mu psycholog, który jest w sztabie?
Damian Salwin jest do dyspozycji wszystkich, którzy będą chcieli skorzystać z takiej pomocy. Chcemy być przygotowani na wsparcie z każdej możliwej strony. Najważniejsze, żeby wszyscy funkcjonowali jako zespół. Na mundialu mieliśmy naszych najlepszych piłkarzy, ale drużyna nie funkcjonowała. Chcemy, żeby to się zmieniło, żeby znów był zespół, który ma wspólny cel. Czas ucieka. Wierzę, że każdemu piłkarzowi zależy, by kariera klubowa miała też swoje odbicie w reprezentacji, a ich szczytem możliwości nie jest ćwierćfinał mistrzostw Europy.

Miał Pan choć cień wątpliwości czy Robert Lewandowski powinien nadal być kapitanem reprezentacji?
Robert jest zawodnikiem światowej klasy. W eliminacjach zdobył 16 bramek. Na mistrzostwach jak cała drużyna nie zaprezentował wszystkiego, co potrafi. Ale to już zamknięty temat. Robert dalej będzie pełnił rolę kapitana, co wyjaśnimy na zgrupowaniu ze wszystkimi, zwłaszcza z radą starszych graczy. Też byłem kapitanem reprezentacji przez wiele lat. OK, nie osiągnąłem w klubowej piłce tyle co Robert, ale na pewno sobie porozmawiamy jak niektóre rzeczy funkcjonują. To też nie może być tak, że kadra będzie jak przedszkole, gdzie wszyscy będą się kochać i tak dalej. Drużyna to ma być grupa charakternych piłkarzy, którzy przyjeżdżają z różnych klubów ze świadomością, że bycie reprezentantem kraju to największe wyróżnienie. Bo to szybko ucieka. Będziemy robić wszystko, by stworzyć grupę do tańca i do różańca. Która będzie wiedziała, że jest na zgrupowaniu nie po to, by dopisać sobie w CV kolejny mecz w kadrze, ale by zostawić zdrowie i zostać zapamiętanym. Gdy mnie już zakopią, zawsze będzie można o mnie powiedzieć, że byłem kapitanem reprezentacji Polski, która zdobyła srebrny medal olimpijski. To jest coś, co mnie wyróżnia wśród piłkarzy, którzy będą przyjeżdżać na zgrupowanie.

Czym dla Pana jest rola kapitana?
Przede wszystkim opaska zobowiązuje. Dla mnie kapitan to osoba, która ma charyzmę i posłuch, ale i taka, która w najtrudniejszych momentach potrafi pociągnąć drużynę. W kryzysowych momentach weźmie ciężar gry na siebie. Tylko że ten ciężar nie jest tylko werbalny, ale też czyn. Bo ktoś może dużo mówić, ale będzie pierwszym, który odstawia nogę. Tak być nie może. Gdy dobrze idzie, wtedy wszyscy będą chętni do błyszczenia. Ale gdy jest trudno, wtedy trzeba coś powiedzieć, zabrać na piwo, ale i na boisku dać sygnał. Kapitan musi walczyć nie tylko o swoje, lecz także o grupę. I to dotyczy nie tylko piłki.

Dużo było punktów spornych w rozmowach z zawodnikami?
Najpierw spotkałem się indywidualnie z tymi, którzy byli w Polsce na urlopach. Z innymi rozmawiałem przez telefon, z niektórymi porozmawiam dopiero na zgrupowaniu. Od części chciałem usłyszeć, czy wszyscy są do dyspozycji i są gotowi do pracy. Słusznie, że niektórzy zastanawiali się co dalej, bo w Rosji zawiedli. Ale to nie oznacza, że to koniec. Nie rozmawialiśmy o szczegółach, te poruszymy dopiero w grupie.

W Rosji wyglądało to tak, jakby każdy ciągnął wózek w swoją stronę. Pan też tak to widział?
Mam swoje przemyślenia, ale najpierw porozmawiamy z zawodnikami. Wiele aspektów nie zafunkcjonowało tak, jak wcześniej. Drużyna nie dała tego, do czego ma predyspozycje i czego oczekiwaliśmy. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to był taki turniej, który nie przyśnił się nawet w najczarniejszych snach.

Na ile Pana osoba miała wpływ na to, że Jakub Błaszczykowski został w kadrze?
Żadnej. Kuba zdaje sobie sprawę, że przed mijającym czasem nie umknie. Ale jeśli będzie zdrowy i grał w klubie, to wciąż da dużo tej drużynie. Oczywiście dla nas obu jest to jasne, że cokolwiek się stanie, nasz związek rodzinny będzie komentowany. Jednak nie dajmy się zwariować, nie będziemy nagle zachowywać się, jakbyśmy nie byli rodziną. Dla nas podstawowym celem będzie, by dać reprezentacji wszystko, co najlepsze.

Paradoksalnie kiedy został Pan selekcjonerem rzadziej rozmawiacie o futbolu?
Zawsze byłem przy piłce i przy reprezentacji. Rozmawialiśmy, rozmawiamy i będziemy o piłce rozmawiać. Obojętnie, czy jesteśmy przy niej czy już nie będziemy. Za dużo z nią czasu spędziliśmy. W naszych domach to temat przewodni. Zawsze analizujemy, porównujemy grę, trenerów, ćwiczenia. Rozmowy służą, by się rozwijać. W naszych rodzinnych relacjach to dodatkowy plus.

Jerzy Brzęczek: Szkoda, że Łukasz Piszczek zrezygnował z kadry, ale liczyłem się z tą decyzją

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jerzy Brzęczek: Moja reprezentacja ma być charakterna. Piłkarze muszą wiedzieć, że gra w kadrze to największe wyróżnienie - Portal i.pl

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany