To po prostu ordynarna ustawka: media o zapowiedzianym przez związkowców strajku informowały od poniedziałku, a urząd miasta przez cały tydzień nie zabierał głosu w tej sprawie - komentuje radny Bulak. - Brak jakichkolwiek komunikatów ze strony miasta tylko eskalował niepokój wśród mieszkańców, a nieświadomi związkowcy zostali w tej grze przez urząd wykorzystani. A gdy w końcu pieniądze się znajdą, prezydent wjedzie na białym koniu i rozwiąże problem, który sama stworzyła.

Fakt, że zwołanie sesji nadzwyczajnej w sprawie przesunięć dla MPK to scenariusz realny, nieoficjalnie potwierdzili nam radni wszystkich klubów Rady Miejskiej, bo takie wieści pojawiły się w kuluarach Rady Miejskiej. Przewodniczący Marcin Gołaszewski (KO) mówi nam, że póki co nie otrzymał jeszcze wniosku o zwołanie sesji. Inny radny Koalicji Obywatelskiej nieoficjalnie przyznał, że "MPK na strajku nie straci wśród mieszkańców, natomiast dla prezydent Łodzi byłby to wizerunkowy koszmar", stąd pieniądze muszą się znaleźć.

Prezes Papierski jeszcze na sesji oznajmił radnym, że MPK w piątek oficjalnie poinformuje, czy strajk rozpocznie się w poniedziałek 5 września, czy też strony doszły do porozumienia i tabor przewoźnika jednak wyjedzie w poniedziałek na ulice miasta.