MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sylwester Cacek: Nie ma w klubie świętych krów!

Jan Hofman
Rozmowa z Sylwestrem Cackiem, prezesem piłkarskiego klubu Widzew.

Jak pan ocenia Widzew na tle ekstraklasowej drużyny?
Sylwester Cacek, prezes Widzewa: – Wynik w pojedynku z Jagiellonią mógł być znacznie lepszy, ale niestety przegraliśmy po indywidualnych błędach.
Kto zawalił sprawę?
– Pierwszy gol dla Jagiellonii Padł po nieudanym wybiciu piłki przez Rafała Augustyniaka. Jednak pewnym usprawiedliwieniem dla niego może być to, że nie grał na swojej pozycji. Drugi gol padł po błędzie młodego zawodnika, który przyjechał do nas na testy. Widać było, że totalnie nie przeczytał gry. Z tego powodu nasi stoperzy nie bardzo wiedzieli, co mają robić.
Jest pan zadowolony z postawy drużyny?
– Generalnie nie ma co popadać w euforię, ale też nie ma co rwać sobie włosów z głowy. W pierwszej połowie było na boisku więcej zawodników, których znamy. Wtedy to wyglądało całkiem przyzwoicie, jak na ten etap przygotowań. Pojawienie się na płycie młodzieży zmieniło nieco obraz naszej gry. Ale od tego są sparingi, by trener sprawdzał różne warianty.
Niedawno objął pan funkcję prezesa. Podjął już pan jakieś decyzje?
– Przed wszystkim spłaciliśmy ratę dlugu z postępowania układowego. Czeka mnie teraz dużo pracy. Muszę się przyjrzeć dokładnie umowom, które zostały wcześniej zawarte. Musimy stworzyć plan pracy, który będzie zmierzać do opanowania wielu sfer.
Właściciel łapie za klubowe stery, czyli jest szansa, że kolejny raz dekapitalizuje pan futbolowy interes z al. Piłsudskiego...
– Wręcz przeciwnie. Zostałem prezesem, by nie wykładać po raz kolejny pieniędzy, tylko po to, aby wprowadzić w życie dobre plany marketingowe.
A co z zespołem?
– Wszyscy piłkarze otrzymali jasny sygnał i teraz muszą się zdeklarować, czy chcą grać u nas, czy w II lidze.
Wielu jednak mówi o ekstraklasie...
– Na pewno nie będziemy wypuszczać zawodników. Ja nie pozwolę na to, by piłkarze grając słabo, symulując kontuzje czy robiąc naciski, odchodzili do lepszych klubów. Jak pójdą, to do gorszych. Czyli wyłącznie druga liga, albo jeszcze niżej.
Oczywiście, że postraszyć warto, ale nie zrezygnuje pan z doświadczonych piłkarzy...
– A niby dlaczego. My mamy jasny cel.
Jaki?
– A chcemy powalczyć o awans do ekstraklasy. Z tego powodu nie może być w drużynie świętych krów. To nie jest ten poziom, aby nie można było zastąpić tych, którzy nie chcą pomagać Widzewowi i nie mają tego samego celu, co reszta zespołu.
Nie żałuje pan żadnego zawodnika, który opuścił klub?
– Oczywiście, że nie, a dotyczy to graczy,którym skończyły się umowy. Mecz z Jagiellonią pokazał, że Kikut w żadnym elemencie gry nie był lepszy od Kozłowskiego.
W drużynie warto jednak mieć doświadczonych zawodników...
– Zespołowi potrzebni są dobrzy piłkarze. Co z tego, że w poprzednim sezonie mieliśmy w zespole wielu doświadczonych zawodników, skoro i tak spadliśmy z ekstraklasy. Jestem zdania, że klub może mieć ogromną korzyść z młodzieży, która chce podnosić swoje umiejętności i nie boi się ciężkiej pracy. Już po dziesięciu ligowych meczach będą mieli niezbędne doświadczenie.
Dość ryzykowna teza...
– Młodość jest potęgą, która potrafi czynić cuda, przenosić góry, i tego się trzymajmy.
Czy do Widzewa trafią znane piłkarskie nazwiska?
– Nazwiska nie grają i jestem przekonany, że w ostatnim czasie widzewscy szkoleniowcy zbyt często kierowali się taką futbolową mądrością przy ustalaniu składu. Nie wyszło to nam na zdrowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany