Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęśliwy baniorz z Raciborza. Felieton Marka Szołtyska, historyka i znawcy Śląska

Marek Szołtysek
Unikalne stare zdjęcie pokazujące budowę linii kolejowej w okolicach Raciborza
Unikalne stare zdjęcie pokazujące budowę linii kolejowej w okolicach Raciborza archiwum Marka Szołtyska
Katarzyna z Aleksandrii, uznawana za święta, żyjąca około roku 300, dla jednych jest patronką filozofii. Większość jednak zna ją jako patronkę kolejarzy, zwanych po śląsku - baniorzami. Dlaczego? Przed śmiercią torturowano ją na żelaznym kole a przecież na żelaznych kołach jeżdżą też pociągi. Z tego powodu w dniu świętej Katarzyny są „katarzynki” - czyli 25 listopada baniorze fajrują, to znaczy: kolejarze świętują.

Tutaj trzeba powiedzieć, że w dziejach Śląska jeden z kolejarzy cieszył się wyjątkową opieką św. Katarzyny. Ta ciekawa historia zdarzyła się w 1854 roku. Wtedy pewien kryminalista siedział w więzień w Raciborzu. Gdy tak z celi spoglądał na świat przez swoje zakratowane okno, to dostrzegł, że obfity deszcz spowodował podmycie torów kolejowych, co groziło wypadkiem. Skazany podniósł wówczas alarm i powstrzymał zbliżający się pociąg. W nagrodę otrzymał wolność, nagrodę pieniężną i dobrze płatną pracę na kolei. Oto co znaczy - mieć szczęście! Jednak cały Śląsk też miał szczęście, bo w XIX wieku kolej powstała tu szybciej, niż w innych regionach Europy. Ale wszystko po kolei. Pierwszą kolej na świecie zbudowali Anglicy (1825), a potem Bawarczycy (1835).

Natomiast śląska kolej, a zwłaszcza jej gęsta sieć w rejonach uprzemysłowionych, miała swoje podłoże w gospodarce. Śląski węgiel i produkty hutnicze opłacało się transportować drogą kolejową, a zatem, opłacało się również budować linie kolejowe. Pierwszy na Śląsku odcinek kolei uruchomiono w maju 1842 roku na trasie Wrocław - Oława. W następnych latach systematycznie przedłużano linie kolejowe w kierunku uprzemysłowionego Górnego Śląska. Kolejno powstawały też nowe odcinki z Oławy do Brzegu (sierpień 1842), dalej do Opola (maj 1843), do Kędzierzyna, Gliwic i Świętochłowic (listopad 1845) i wreszcie przez Katowice do Mysłowic (1846), gdzie kończył się Śląsk i jednocześnie granica ówczesnych Prus. Drugim zaś ważnym odcinkiem kolei górnośląskiej było odgałęzienie z Kędzierzyna, przez Nędzę do Raciborza (styczeń 1846), później dalej do Chałupek (1847), by wreszcie pociągnąć linię kolejową do Bogumina (1848). W Boguminie kolej od strony Raciborza spotkała się z austriacką linią kolejową do Wiednia.

W ten sposób górnośląska kolej otworzyła się na całą Europę, wożąc nie tylko towary, ale też ludzi. Początkowo pasażerowie mieli do wyboru siedzenia w wagonach klasy pierwszej, drugiej i trzeciej - najtańszej. O tych najtańszych żartowano, że to „krowioki”, czyli wagony dla krów. Wraz z torami budowano też dworce kolejowe, a w nich restauracje. Bilety kolejowe kupowało się na dworcach lub u konduktora nazywanego po śląsku szafnerem. W niektórych śląskich miejscowościach pojawiły się też na szynach: kolej wąskotorowa (pultbana albo klajnbana) i tramwaje (sztrasbana albo banka). Zaś pracującym dawniej na kolei baniorzom powszechnie zazdroszczono wysokich zarobków.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera