Aż 14 miejskich przedszkoli i 9 szkół podstawowych w Łodzi przeszło w tym tygodniu – od 8, 9 lub 10 marca - na pracę zdalną – w całości albo częściowo – w porozumieniu z sanepidem i wydziałem edukacji. Wszystko przez wzrost zakażeń COVID-19. Chorują rodzice, dzieci, a także pracownicy placówek. Przypomnijmy, że administracja i obsługa szczepień przeciwko koronawirusowi nie otrzymała.
- Początkowo z nauczania stacjonarnego wyłączaliśmy niektóre klasy – mówi Agnieszka Błażejczyk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 34 na Widzewie. – Bo wystąpiły w nich pojedyncze przypadki koronawirusa u uczniów. Potem zaczęli chorować pracownicy obsługi. Dlatego po konsultacji z sanepidem, od 4 marca przeszliśmy na nauczanie zdalne we wszystkich 11 klasach I-III. Tak będzie do końca tego tygodnia. Mamy nadzieję, że od poniedziałku nic nie stanie na przeszkodzie, abyśmy wrócili do stacjonarnych lekcji. Szykujemy się też do przeprowadzenia próbnych egzaminów dla ósmoklasistów – tu jednak rodzice zdecydują, czy chcą, by ich dziecko pisało je w szkole, w pełnym reżimie sanitarnym, czy też samodzielnie w domu. Czekamy na ich deklaracje.
Sporo dzieci nie może chodzić do szkoły ze względu na nałożoną kwarantannę.
- Zaobserwowałem, że w ostatnich dniach wzrosła liczba nieobecnych uczniów właśnie z tego powodu – mówi Michał Różański, dyrektor SP 26 na Starym Polesiu. – Chorują ich domownicy.
Wszystkie szkoły oraz przedszkola w mieście na bieżąco bardzo uważnie monitorują sytuację covidową – zarówno wśród uczniów, jak i wśród pracowników. W Łodzi – jak w całym kraju – rośnie liczba nowych przypadków zakażeń potwierdzonych testami. Wczoraj według danych ministerstwa zdrowia przybyły 373. W kwarantannie są 4353 osoby, wykonano 1636 testów.