Do wypadku doszło ponad siedem lat temu. Taksówkarz, czekając przed skrzyżowaniem na zielone światło, wyglądał przez okno, żeby się upewnić, czy nie najedzie na leżący na jezdni kamień. Wtedy w tył taksówki uderzyło inne auto. Taksówkarz uderzył głową w słupek konstrukcyjny pojazdu.
Po wypadku (sprawca został ukarany mandatem) mężczyzna został przewieziony do szpitala. Lekarze zdiagnozowali wstrząśnienie mózgu, a po pewnym czasie od wypadku rozpoznali u poszkodowanego nerwicę pourazową. Okazało się również, że na skutek uderzenia mężczyzna ma uszkodzony układ równowagi. Z tego powodu ma orzeczony trwały uszczerbek na zdrowiu w wysokości 20 proc. Na okres trzech lat dostał grupę inwalidzką.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Choć od wypadku minęło siedem lat, poszkodowany nadal nadal leczy się z powodu odniesionych obrażeń u neurologa i psychiatry. Nie odzyskał i już nie odzyska sprawności, jaką cieszył się przed wypadkiem. Zdarza się, że z powodu problemów z układem równowagi przewraca się. Ma obniżone poczucie bezpieczeństwa, uczucie lęku w ruchu ulicznym, wycofał się z życia towarzyskiego. W wielu sprawach muszą go wyręczać żona i syn.
Gdy mężczyzna wystąpił do sądu z pozwem przeciwko towarzystu ubezpieczeniowemu, domagając się 194 tys. zł (zwiększenia kwoty zadośćuczynienia - 10 tys. zł - wypłaconej po wypadku, podwyższenia renty, zwrotu kosztu wydatków poniesionych na wizyty lekarskie i leki), pozwana spółka wniosła o oddalenia pozwu. Podnosiła, że wypłaciła już poszkodowanemu 189 tys. zł (zadośćuczynienie i renta) i nadal wypłaca po 2230 zł renty.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Sąd uznał, że taksówkarzowi należy się jeszcze 146 tys. zł. Kwota ta obejmuje zwrot kosztów leczenia (odszkodowanie) i podwyższone do 50 tys. zł zadośćuczynienie. Sąd podwyższył też - do 2600 zł - wyskość comiesięcznej renty.
Orzeczenie jest nieprawomocne.