Tragedia lokatorów rozpoczęła się kilka lat temu. Pan Zbigniew, który przez 50 lat pracował jako dekarz i naprawiał większość łódzkich dachów, uległ ciężkiemu wypadkowi, po którym orzeczono mu niepełnosprawność w stopniu znacznym. Gdy leżał w szpitalu jego żona aby go ratować i zapewnić mu jak najlepszą opiekę i rehabilitację zaciągnęła kredyt w spółdzielczej kasie pożyczkowej.
Pytała urzędnika razy kilka
I to z tego lokalu dostali wypowiedzenie umowy najmu i wezwanie do natychmiastowego opuszczenia lokalu. Na jakiej podstawie? - tego urząd już im nie wyjaśnił. Nie przedstawił również – choć lokatorka wielokrotnie o to prosiła na piśmie – na co ma dokumenty - ekspertyzy kominiarskiej, która rzekomo miała być niekorzystna i na jej podstawie zakazano im używać butlę gazową.
Tynki odpadają, bo mieszkanie jest wiecznie niedogrzane.