Uzależniony od dopalaczy omal nie zabił dziadka

Sąd zdecydował, że sprawa będzie rozpatrywana za zamkniętymi drzwiami ze względu na interes prywatny oskarżonego i poszkodowanego.

Według ustaleń prokuratury, Mateusz Ch. pojawił się w mieszkaniu 82-letniego Ireneusza Ch. przy ul. Kamińskiego wieczorem 23 marca ubiegłego roku. Początkowo starszy mężczyzna nie chciał go wpuścić, gdyż przed kilkoma laty wnuk ukradł mu 1300 zł. Dał się jednak przekonać, by otworzyć mu drzwi. Wnuczek zapewniał go, że przyszedł zwrócić część tych pieniędzy. Gdy obaj znaleźli się w kuchni, Mateusz Ch. powalił dziadka na podłogę i dusił. Starszy pan stracił przytomność, a wnuk przeszukiwał pokój. Pieniądze – 900 zł – znalazł w kieszeni marynarki wiszącej w szafie. Ireneusz Ch. ocknął się i zobaczył wnuka myszkującego po pokoju. Mateusz Ch. znów zaatakował dziadka, dusił go – ten upadł i stracił przytomność. Wtedy wnuk miał wyjść, ale wrócił, by zabrać klucze od mieszkania. Zauważył leżący na stole nóż, chwycił go i zadał dziadkowi dwa ciosy w szyję. Dopiero wtedy opuścił mieszkanie.

Na szczęście rany nie były śmiertelne i starszy mężczyzna ocknął się. Zdołał wezwać pogotowie ratunkowe, które zawiozło go do szpitala.

Mateusz Ch. przyznał, że chciał okraść dziadka i zranił go nożem, ale nie chciał zabić, tylko nastraszyć, żeby „nie narobił szumu”. Zeznał też, że jest uzależniony od dopalaczy.

Tłusty czwartek się zbliża - oto przepis na faworki