Reżyser Robert Skolmowski chciał maksymalnie wykorzystać przestrzeń, jaką do budowania farsowego widowiska daje libretto - wszak zasada konstrukcyjna opery buffa dopuszcza żonglerkę czasem i aktualizację dialogu, nawet przebudowę didaskaliów. Reżyser dowodzi (skutecznie), że chaos to drugie imię teatru operowego, w którym od zawsze i na zawsze hierarchia ważnych i najważniejszych (czytaj: primadonny rządzą) jest nienaruszalna. Jak zaznacza filmowy wstęp, w którym pobrzmiewają echa „Seksmisji” (zaakcentowane pamiętnym lotem bociana) - przynajmniej do roku 2040 tak pozostanie. Tę datę (nie wiedzieć czemu) ma akcja. „Viva la Mamma!” Gaetano Donizettiego to opowieść o tym, jak zespół - tu wydobyty wręcz z sarkofagów po jakiejś zagładzie (pada słowo: Łódź) - zabiera się do przygotowania poważnej opery „Romulus i Hersilia” i jak niezniszczalna jest siła zakulisowych intryg, ploteczek oraz gwiazdorska siła przebicia. Primadonna ma pomysły bez sensu, mąż patrzy w nią jak w obraz, teatralne postacie wszelkich maści i hierarchii zaznaczają swoją obecność. Do tego w sceniczną Apokalipsę wkracza Mamma (dokładnie: mamuśka pewnej mlodej pretendentki...) - staje się siłą przewodnią zdarzeń, napięć i farsowych kalamburów. W tej roli popisał się występujący gościnnie (niegdyś związany z łódzką sceną) Piotr Miciński. Wyśmienity bas (basso buffo) i aktorskie predyspozycje sprawiają, że bawi się głosem, rolą dochowując wierności duchowi oper Donizettiego - mistrza w łączeniu parodii i satyry, tragedii i komedii, języka muzycznego splatającego wiele wątków z dzieł jego i innych. Wielkie brawa za Mammę! Jako Primadonna strzelistym sopranem, grą i urodą panowała Joanna Woś. Zabawnie, acz z wokalną mocą, rolę Stefano, jej męża, zaznaczył Arkadiusz Anyszka. Orkiestra (widoczna z widowni) i maestra Marta Kosielska mają nie tylko instrumentalny udział w akcji. Kolory szaleją za sprawą kostiumów Zuzanny Markiewicz. Jej pomysłem są też dekoracje (a’la teatralny zsyp). Z taką zabawą w operę można się zgadzać, albo nie, ale dokucza problem z odbiorem tekstu. Artyści mówią i śpiewają po polsku, tyle że trudno zrozumieć co. Może do 17 grudnia, kiedy to odbędzie się Premiera z „Expressem” uda się jakoś to poprawić, a może po prostu dodać jednak czytnik nad sceną.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ksiądz ze "Złotopolskich" wybrał sutannę, bo kochał się w mężczyźnie?!
- Porwała Mateuszka w "M jak Miłość". Nieznana historia Joanny Kasperskiej
- Aktorka Lena Góra prawie pokazała widowni obnażony dekolt! To działo się na scenie
- Maffashion i Michał mają wspólne plany po "TzG". To sporo mówi o ich relacji