Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew. Było nerwowo, ale zwycięsko

Jan Hofman
Piłkarze Widzewa w spotkaniu 26. kolejki trzeciej ligi mocno męczyli się, ale ostatecznie pokonali w Łodzi 2:1 Huragan Wołomin.

Piłkarze Widzewa wystawili swych sympatyków nawielką próbę nerwów. Łodzianie mocno się wczoraj męczyli z Huraganem, ale ostatecznie rzutem na taśmę, by użyć lekkoatletycznego określenia, wywalczyli cenne trzy punkty. Zwycięstwo sprawiło, że podopieczni trenera Przemysława Cecherza tracą już tylko cztery punkty do drugiego w tabeli ŁKS. Sukces nie przyszedł jednak gospodarzom łatwo.

W pierwszej części spotkania łodzianie grali nieporadnie i nie potrafili zdominować znacznie niżej notowanego rywala.

Długimi momentami trudno było rozróżnić, która drużyna walczy o awans do drugiej ligi, a która z wolna oswaja się z nieuchronnym już spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej. Widzewiacy grali chaotycznie, toteż nie wypracowali zbyt wielu klarownych sytuacji bramkowych. W tej części gry tylko raz trafili w światło bramki, a celnym strzałem głową popisał się... stoper Przemysław Rodak.

Goście widząc, że nie taki diabeł straszny, chętnie przy każdej sposobności niepokoili łódzką defensywę. I właśnie jeden z takich ataków przyniósł gościom powodzenie. W 37 minucie Gromek faulował w polu karnym Szypulskiego i sędzia podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem jedenastki był Wielądek. Trybuny łódzkiego stadionu wyraźnie ucichły.

Na szczęście po przerwie łodzianie potrafili odwrócić losy meczu. Bez wątpienia ojcem sukcesu był Dawid Kamiński, po którego dośrodkowaniach gole strzelali Mateusz Michalski i Marcin Krzywicki.

O to co po wczorajszym meczu w Łodzi powiedzieli szkoleniowcy obydwu drużyn.

Przemysław Cecherz (Widzew): - Był to najsłabszy mecz w tej rundzie, a na pewno najsłabsza pierwsza połowa w wykonaniu mojej drużyny. Tyle niedokładności, strat piłki, słabej gry... Mieliśmy zupełnie inne założenia. Aż sam straciłem nad tym kontrolę. Jeżeli chciałem robić zmiany, to sam się zastanawiałem jakie. Zawodnicy, którzy najsłabiej prezentowali się, mieli niestety status młodzieżowca i ich trzeba było trzymać na boisku. To jest duży problem. Bramkowych sytuacji było wiele, ale piłka nie wpadała do siatki.

Dariusz Bratkowski (Huragan Wołomin): - Po takim spotkaniu ciężko jest coś sensownego powiedzieć. Żal mi jest chłopaków, którzy zostawili na boisku mnóstwo serca. Graliśmy nieźle, ale straciliśmy punkty, które były na wyciągnięcie ręki, wielka szkoda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany