Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew pokonał Górnik Zabrze 2:0! Wymarzony finisz łodzian.

Bartosz Kukuć
Widzew - Górnik Zabrze 2:0
Widzew - Górnik Zabrze 2:0 Łukasz Kasprzak
Gdyby przed rozpoczęciem sezonu ktoś powiedział, że piłkarze Widzewa zajmą przed zimową przerwą siódme miejsce w tabeli ekstraklasy, zapewne niewielu by w to uwierzyło. Przecież zespół z al. Piłsudskiego powszechnie skazywano na walkę o uniknięcie degradacji. Okazało się, że trener Radosław Mroczkowski sprawił, że łodzian szybko przestano lekceważyć. A wygrana 2:0 z Górnikiem daje im spory komfort przed zimą. Nie od dzisiaj wiadomo, że z faktami się nie dyskutuje. A te przemawiają na rzecz widzewiaków.

Wystarczy tylko wspomnieć, iż mają jedenaście punktów przewagi nad strefą spadkową, a to dorobek, którym nie sposób pogardzić. Twardo stoimy na ziemi, mamy więc świadomość, że to nie jest sezon, w którym chłopaki Mroczkowskiego będą walczyć o zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. Ale do broniącej mistrzowskiego tytułu Wisły Kraków tracą zaledwie dwa punkty, a doznali zaledwie czterech porażek (nikt w lidze nie ma ich mniej). Oczywiście, można też mieć sporo pretensji do Widzewa. Choćby za niewykorzystane szanse na zwycięstwo (m.in. właśnie z Wisłą) i za przegrane na własne życzenie derby z ŁKS. Jednak nie przesadzajmy, 25 punktów to bardzo solidny dorobek, a właśnie solidność to jedna z cech, za które kiedyś, w najlepszych czasach, ceniono ówczesny ,,Wielki Widzew''.

Niejako już tradycyjnie, szkoleniowiec łodzian miał ból głowy przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Oprócz kontuzjowanych od dłuższego czasu Łukasza Brozia, Jurijsa Żigajevsa i Igora Alvesa, nie mogli bowiem zagrać Souhail Ben Radhia oraz Piotr Grzelczak.

W meczowej osiemnastce znalazł się za to Ugo Ukah, który wybiegł na murawę w wyjściowej jedenastce.

- Bardzo chcemy pożegnać się z kibicami zwycięstwem, to dla nas niezwykle istotne - zgodnie deklarowali przed spotkaniem gospodarze. I jest faktem, że wyglądali tak, jakby starcie z zabrzanami było najważniejszym meczem w ich dotychczasowej karierze. Już w 5 min po podaniu Mindaugasa Panki centrował Adrian Budka, ale Michał Bemben zdołał wybić piłkę poza boisko. Po kilkunastu sekundach po rogu główkował Jarosław Bieniuk, a w 8 min Panka zbyt długo zwlekał ze strzałem.

W 9 min fani łodzian mieli już okazję do radości. Po świetnym podaniu Panki Przemysław Oziębała do końca biegł za piłką, zmuszając do błędu Michała Pazdana. Obrońca Górnika nie wytrzymał nerwowo o wybił futbolówkę wślizgiem wzdłuż linii pola karnego. Zaskoczył tym zupełnie wybiegającego Łukasza Skorupskiego, do piłki doskoczył Budka, który mimo rozpaczliwej interwencji Kamila Szymury trafił do siatki.

Widzew cofnął się na własną połowę, a goście starali się to wykorzystać. W 14 min ekswidzewiak Prejuce Nakoulma nie przyjął piłki (gdyby to uczynił, mógłby się znaleźć sam na sam z Maciejem Mielcarzem). W 19 min nad bramką uderzał Mariusz Magiera, a w 22 min najgroźniejszy zawodnik gości Daniel Gołębiewski ładnie strzelił z półobrotu, ale piłka przeleciała obok słupka. Łodzianie kontrowali. W 25 min po akcji Krzysztofa Ostrowskiego i Bruno Pinheiro efektem był zaledwie róg. W 26 min po dośrodkowaniu Panki bliski szczęścia był główkujący Tunezyjczyk Hachem Abbes (szkoda, że nie pozwolił uderzyć stojącemu za nim Jarosławowi Bieniukowi). W 27 min nad poprzeczką uderzał Abbes.

W 28 min Widzew prowadził już 2:0. Tym razem piłkę przejął Pinheiro i znakomicie podał prostopadle do wbiegającego w pole karne Oziębały. Napastnik łodzian nie zastanawiał się i strzelił silnie pod poprzeczkę, golkiper Górnika nie miał nic do powiedzenia.

W 36 min powinno być już 3:0. Po kombinacji Pinheiro i Budki Oziębała uderzył bez namysłu. Gdyby trafił, byłaby to bramka kolejki, niestety, spudłował. W 39 min Górnik oddał pierwszy celny strzał w meczu (Mielcarz poradził sobie z uderzeniem Nakoulmy), w 40 min sędzia mógł podyktować karnego dla łodzian (przewracany był Oziębała). Wreszcie, w 44 min, Mielcarz poradził sobie ze strzałem Gołębiewskiego.

Po zmianie stron od razu widać było, że szkoleniowiec gości Adam Nawałka przeprowadził w szatni męską rozmowę ze swoimi podopiecznymi, którzy zupełnie przejęli inicjatywę.

Na ich tle chwilami widzewiacy wyglądali na zupełnie pozbawionych sił, na szczęście nic z tego nie wyniknęło. W 47 min goście wykonywali trzy rogi z rzędu (ogółem mieli ich aż dwanaście). W 52 min Mielcarz wybił piłkę na róg po wolnym Magiery, zaś w 54 min Adam Marciniak główkował obok słupka. W 58 min Krzysztof Mączyński strzelił nad poprzeczką, zaś w 61 min Gołębiewski uprzedził Mielcarza, ale nie trafił w bramkę. W 64 min Oziębała przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i strzelił w środek bramki. W 73 min wolny Magiery był niecelny. W 79 min z wolnego podawał Dudu, Bieniuk zgrał piłkę głową do Princewilla Okachiego (wszedł z ławki rezerwowych wraz z Mariuszem Stępińskim), ale ten nie trafił w futbolówkę. Swoje okazje mieli jeszcze łodzianie (Okachi w 82, Dudu w 87, Panka w 90+2 min) i zabrzanie (Pazdan w 86 i 90+3, Paweł Olkowski w 90+2), jednak rezultat się nie zmienił.
Widzew - Górnik Zabrze 2:0
- Mamy dobrego trenera, a sami zawsze staramy się dawać z siebie wszystko. Jesteśmy zdeterminowani, żeby podjąć walkę z każdym - mówił po meczu Ukah (rozegrał kapitalne spotkanie, poza jednym błędem w drugiej połowie).

Za Widzewem kilka naprawdę udanych miesięcy. Wypada mieć nadzieję, że ten zespół w lutym nie będzie słabszy niż dzisiaj. Jeśli tak się stanie, to nie przypuszczamy, żeby fani mieli smutną wiosnę, Wręcz przeciwnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany