Widzew - Zagłębie. Na stadionie przy al. Piłsudskiego. Potrzebne jest trzecie zwycięstwo

Lepsza atmosfera

Bez wątpienia dwa zwycięstwa z rzędu sprawiają, że w Widzewie znacznie spokojniejsza atmosfera i już pewnie nikt nie rozpamiętuje fatalnego startu sezonu (trzy porażki z rzędu). Pokonanie Stomilu Olsztyn i GKS Jastrzębie sprawiło, że łodzianie przesunęli się w górę tabeli, ale na pewno obecna lokata czterokrotnego mistrza Polski nie może satysfakcjonować sympatyków tej drużyny. Dziś nadarza się okazja, aby do skromnego dorobku dopisać kolejne trzy punkty. Rywal wydaje się niezbyt silny i dlatego obowiązkiem widzewiaków jest wygranie dzisiejszego spotkania.

Stare piłkarskie porzekadło mówi, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Można przypuszczać, że trener Enkeleid Dobi tak właśnie postąpi. Nie ma żadnych istotnych powodów, aby zmieniać coś, co w miarę dobrze zaczęło funkcjonować.

Zagłębie z trzema punktami na koncie plasuje się na czternastym miejscu w tabeli. I trzeba przyznać, że drużyna z Sosnowca jest dość regularna w wyjazdowych spotkaniach. Podopieczni trenera Krzysztofa Dębka na boiskach rywali zagrali w tym sezonie trzy razy (w Niecieczy, Opolu i Olsztynie) i trzy raz przegrali po 0:1! Gdyby zawodnikom gości udało się dziś w Łodzi przerwać tę serię, to byłaby spora niespodzianka tej kolejki mistrzowskiej.

Co ciekawe, obydwu drużynom ciężko idzie zdobywanie goli. Widzew i Zagłębie w pięciu dotychczasowych spotkaniach zdobyły tylko po cztery bramki.

Sosnowiecka drużyna może się tłumaczyć słabą skutecznością, bowiem przed sezonem straciła swojego najlepszego strzelca. Król strzelców I ligi w poprzednim sezonie, Fabian Piasecki (32 spotkania, w których strzelił 17 bramek), przeszedł z Zagłębia do Śląska Wrocław i już w 2 minucie pierwszego meczu w ekstraklasie strzelił bramkę.