Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpadka Leszka Millera

Źródło: onet.pl
Kamery zarejestrowały, jak podczas przemówienia z okazji 1 maja Leszek Miller korzystał z podpowiedzi jednego z polityków stojącego tuż za jego plecami. Wpadka błyskawicznie wywołała falę komentarzy w internecie. Zwłaszcza ze strony politycznych rywali lidera SLD. "1 maja jak za dawnych czasów. Przemówienie genseka. Jakiś mężczyzna przytulony do pleców przewodniczącego Millera dyktował mu co ma mówić! Ale beka! Objawił się nowy zespół - Budka Millera" - napisał na Twitterze poseł Ruchu Palikota Andrzej Rozenek.

"Rządowi można dołożyć z kartki, jak z głowy nie wychodzi" - skomentował całe wydarzenie premier Donald Tusk. Na odpowiedź Millera nie trzeba było długo czekać - "Wiem, ale kartkę oddałem suflerowi" - napisał na Twitterze. "Trzeba było zaryzykować tak od serca, ale wtedy pewnie byłoby to zupełnie inne przemówienie..." - odparł lider PO.

Osobą, która pomagała byłemu szefowi rządu był Krzysztof Klimczak - sekretarz Małopolskiej Rady Wojewódzkiej SLD oraz członek Rady Krajowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej. "Krzychu, doskonały z Ciebie sufler ;) Swoją drogą w wieku Twojego szefa można już zapomnieć, a nawet nie wiedzieć "co dalej?" ;)" - napisał rzecznik PSL, Krzysztof Kosiński.

"Miller: cholera jaki to był ten wyraz na p ? Sufler; "praaaca" powtórz .... p r a c a. Leszku, od 1969 nie używasz trudnego słowa na p. To Ci przypomnę - praca - ppppp rrrrrr aaaaa ccccc aaaaa" - tak skomentował to wystąpienie z kolei Janusz Palikot. Polityk nie poprzestał jednak na jednym wpisie. "Leszku ten kraj to POLSKA a TY jesteś byłym premierem! Twoje nazwisko Miller - sufler." - kpił dalej z lidera SLD.

"Uważam, że na przyszłość aktyw powinien zafundować przywódcy prompter. Choć to mało lewicowe. Technika wypierająca czynnik ludzki" - przekonuje na Twitterze politolog dr Olgierd Annusewicz.

"Miałem dobry tekst, nie zdążyłem go opanować, więc poprosiłem kolegę o pomoc. Też żałuję, że nie mam przezroczystego promptera" - tłumaczył, również na Twitterze, sam przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Tegoroczny pochód OPZZ i SLD odbył się pod hasłem "Godna praca - dość wyzysku". Przeszedł sprzed siedziby OPZZ przy ul. Kopernika i Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem i Książęcą dotarł do parku Rydza-Śmigłego, w pobliżu dawnej siedziby SLD przy ul. Rozbrat. Tam dla uczestników pochodu zorganizowano "rodzinny piknik europejski", którego główną atrakcją był występ zespołu Weekend. Zanim pochód ruszył, głos zabrali liderzy SLD - Leszek Miller i OPZZ - Jan Guz.

- Polska obchodzi święto pracy bez pracy, bo praca stała się przywilejem. Zamiast produkcyjnych zakładów powstała wielka fabryka bezrobotnych. Zamiast zakładów pracy powstają tablice i pomniki, które upamiętniają zakłady zbudowane jeszcze w dekadzie Edwarda Gierka - mówił Leszek Miller, wzbudzając aplauz zebranych.

- Polska nie jest już zieloną wyspą. Stała się szarą, bo wypełnia ją pełno ludzi zrobionych na szaro przez obecne władze Rzeczypospolitej. Ludzi, których nadzieje są coraz mniejsze, a rozgoryczenie coraz większe - powiedział. Dodał, że "kończy się zima rządów PO i PSL". - Jest lewicowa alternatywa. Idzie wiosna lewicy. Pójdziemy w pochodzie przekonani, że przyszłość należy do nas - podkreślił.

Organizatorzy podali, że w przemarszu wzięło udział ponad 20 tys. osób. Stojący na kładce nad ulicą Książęcą fotoreporterzy i dziennikarze widzieli, że pochód wypełnił cały odcinek ulicy - gdy czoło z orkiestrą było na skrzyżowaniu z Rozbrat, ostatnia grupa - działkowcy z Polskiego Związku Działkowców skręcali z Placu Trzech Krzyży w Książęcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany