Wycinają? Nic nie szkodzi, na EXPO nowe się posadzi...

Ale idea złota, że przecież jeśli się coś wytnie, to zawsze można coś również posadzić – pozostała. Jakby nietknięta. A nawet twórczo rozwinięta. Bo w jakimś mieście zniknęła aleja drzew, a zamiast niej urzędnicy nasadzili bylin i krzaczków. I dotknięci chyba jakimś niedomaganiem kory mózgowej tłumaczyli, że przecież jest równie dobrze, a zapewne jeszcze lepiej, bo liści jesienią tyle nie będzie. Gdzie indziej gminni włodarze w pień wycinają drzewa przy lokalnych drogach, bo zabijają się o nie masowo kierowcy. Drzewa – jak
wiadomo – z upodobaniem rzucają się zwłaszcza na wracających nocą z pijatyk.

W Łodzi pod topór idą z kolei drzewa rosnące w śródmiejskich przestrzeniach, bo przeszkadzają w realizacji śmiałych wizji spacerowych pasaży wewnątrz zabudowanych kwartałów. Drzewa i okazałe, i zdrowe, ale pochopnie rosnące nie tam, gdzie plan miejskich urzędników ich miejsce przewiduje. Szat bym jednak nie darł. Na zielone EXPO się posadzi i pokaże, jak wzorcowo zrewitalizować w mieście zieleń.