Jeszcze na kilka minut przed zdarzeniem Paulina siedziała w górnej części piętrowego autobusu, tej, która została najbardziej zniszczona. Uratowało ja prawdopodobnie to, że chwilę przed wypadkiem zeszła na dół do jadących z nią koleżanek.
Cudem ocalała
- Pilotka przydzieliła jej miejsce na górze autokaru - opowiada Marian Skarżycki, tata Pauliny. - W ostatniej chwili przesiadła się do swoich koleżanek, Hani i Basi, które siedziały na dole.
- Gdy do nas zadzwoniła, powiedziała, że nic nie widzi! Nogi się pode mną ugięły! - relacjonuje pierwszą telefoniczną rozmowę ze swą jedynaczką mama, pani Teresa. - Na szczęście okazało się, że po prostu zgubiła okulary, które nosi na co dzień.
- Kierowca był w szoku, nie mógł wybić szyby awaryjnej - mówi przez telefon sama Paulina Skarżycka, studentka III roku energetyki na Politechnice Łódzkiej. - Pomoc nadeszła bardzo szybko, już po kilku minutach.
21-latka trafiła do szpitala w Miluzie na badania, m.in. na prześwietlenie głowy, która mocno jej spuchła. Jeśli okaże się, że obrażenia nie będą poważne, nie ma zamiaru rezygnować z wycieczki.
"Wypadek polskiego autokaru we Francji: Kilka osób nadal w stanie krytycznym"
- Jej bagaż podobno nie uległ zniszczeniu, ale jeszcze go nie odzyskała i musi chodzić w jednym bucie - dodaje pani Teresa.
Kierowca przegapił zakręt
Wyjazd organizowała firma Sindbad z Opola. Przewoźnikiem było biuro Albatros z Przemyśla. Autokar jechał przez Cannes, Tulon, Lyon, Marsylię do Nicei. Z relacji pasażerów wynika, że przyczyną wypadku był błąd 30-letniego kierowcy. Przegapił on zjazd z autostrady i gdy w ostatniej chwili chciał w niego skręcić, autokar się przewrócił. Kierowca był trzeźwy, dziś francuski sąd ma mu postawić zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Akcja ratunkowa trwała prawie trzy godziny. Uczestniczyło w niej ponad 150 strażaków, 30 wozów strażackich, 60 żandarmów oraz 5 śmigłowców. Poza Polakami w autokarze było pięcioro Ukraińców (jeden został ciężko rany) i dwoje Francuzów. Firma Sindbad na miejsce wysłała dwa autokary: jednym pojechali dalej ci, którzy zdecydowali się kontynuować podróż (22 osoby), drugim można było wrócić do Polski.
Bez paniki
Autokarem podróżowało prawdopodobnie 10 osób z województwa łódzkiego, w tym 3 lub 4 z samej Łodzi. Łódzcy podróżni wsiedli na przystanku na dworcu Łódź Kaliska w poniedziałek o godz. 13.20. Wcześniej pojazd, który wyruszył z Warszawy o godz. 10.30, miał o godz. 11.50 przystanek w Łowiczu. Następne osoby dosiadały się m.in. w Koninie, Kole i Poznaniu. Na granicy polsko-niemieckiej w Słubicach mieli przesiadkę do autokaru do Lyonu. Na miejscu mieli być we wtorek o godz. 11. Do wypadku doszło trzy godziny wcześniej.
"Wypadek polskiego autokaru we Francji: Kierowca stanie przed sądem"
- Byłem w domu, gdy usłyszałem o wypadku - mówi Sławomir Dobosz z biura Probus, które na dworcu Łódź Kaliska m.in. sprzedaje bilety na przejazdy organizowane przez firmę Sindbad. - Od razu przyjechałem do firmy, by na bieżąco reagować na telefony klientów. Jednak dzwonili głównie dziennikarze. Pasażerowie, którzy kupili bilety na wyjazd w kolejnych dniach, nie rezygnują z podróży.
Biuro Probus jest jednym z 9 punktów w Łodzi, w których można było kupić bilety na przejazdy Sindbada. Przejazd do Lyonu kosztuje 399 zł (599 przy wykupie w obie strony). Kolejny autobus do Lyonu spod dworca Łódź Kaliska ma odjechać w środę o godz. 13.20.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak żyje "Biały Cygan" Bogdan Trojanek. Zna Viki Gabor, adoptował dziecko z klasztoru
- Skrzynecka przesadza z retuszem? Tak wymalowała się na wycieczkę. Jak w tym chodzić?
- Taka jest Roxie za kulisami "TzG". Prawda o jej zachowaniu wyszła na jaw [WIDEO]
- Jakie wykształcenie ma Jolanta Kwaśniewska? Będziecie zaskoczeni!