MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z Grecji przywieźli... psa. Suczka zamieszkała w łódzkim domu [zdjęcia]

(jed)
Hania mieszka teraz w Łodzi. Opiekują się nią Kasia i Marek.
Hania mieszka teraz w Łodzi. Opiekują się nią Kasia i Marek. Łukasz Kasprzak
Wyjeżdżając w podróż przedślubną do Grecji Kasia Fiszer i Marek Skomorowski nie przypuszczali, że na ich drodze stanie skołtuniona i wychudzona mała suczka. Teraz przyleciała do Łodzi i zamieszkała ze swoimi opiekunami.

Kot ratuje chłopca przed atakiem psa-FILM

Już pierwszego dnia pobytu Kasia zauważyła psa biegającego za turystami. Szybko zorientowała się, że jest bezdomny, a towarzystwa ludzi szuka, żeby dostać coś do jedzenia. Zaczęła więc go dokarmiać. A to szynką, a to kurczakiem... Po trzech dniach piesek zaczął ją rozpoznawać i przychodzić na zawołanie. Nadal był nieufny, ale podchodził coraz bliżej, licząc na kolejne kąski.
– Sunia była tak wygłodzona, że rzucała się nawet na suchy chleb, a ja miałam łzy w oczach – opowiada Kasia Fiszer. – Cały czas sobie wmawiałam, że nie mogę jej nadać imienia, bo wtedy nie będę jej mogła zostawić w Grecji. A jak ja ją stamtąd wywiozę?

Reakcja siedmiu kotków na latającą zabawkę-FILM

Hania i tyle
Katarzyna i jej narzeczony z każdym dniem bardziej przywiązywali się do suczki. Wreszcie zaczęli do niej wołać po imieniu. Nazwali ją Hania. Suczka, która nocą sypiała na basenowych materacach, a w dzień plątała się wśród turystów i na plaży, powoli przyzwyczajała się do łodzian. Pozwoliła im się nawet głaskać. Przełomowy okazał się dzień, gdy Kasia i Marek z przyjaciółmi wybrali się do portu na spacer. Hania powędrowała za nimi. Niestety, tam rządziła sfora innych bezdomnych psów, jeden z nich natychmiast rzucił się na suczkę. Tylko dzięki szybkiej reakcji przyjaciela pary nie została pogryziona. Wtedy stało się jasne, że Hanię trzeba zabrać do Polski.

Szukanie pomocy
Marek Skomorowski szybko zaczął szukać kontaktu do jakiejś greckiej organizacji, która mogłaby znaleźć Hani dom, a najlepiej pomóc w transporcie psa do Polski. Okazało się to wyjątkowo trudne, ale jedna z nich zaproponowała, że opłaci przelot samolotem. Skontaktowała także łodzian z weterynarzem, który miał Hanię zbadać, zaczipować i wystawić jej paszport, niezbędny do podróży.
– Kończył się nam pobyt i trzeba było szybko działać, a okazało się, że to linie lotnicze i pilot decydują, czy wezmą psa na pokład – opowiada Marek. – Gdy trzy dni przed odlotem odmówili nam, byliśmy w rozpaczy. Na dodatek Hania zginęła.
– Szukaliśmy jej dwanaście godzin, aż ona, słysząc nasze głosy, wyczołgała się z jakiegoś schronienia – ze łzami w oczach wspomina Kasia. – Była ranna, pobita lub pogryziona, obolała i cierpiąca. Na szczęście powoli odzyskiwała siły, rana się zasklepiła, zbadał ją weterynarz.

Młodzi uruchomili wszystkie znajomości, żeby znaleźć dla suni dom tymczasowy, zanim po nią przyjadą. Wreszcie Hania zamieszkała u jednej z rezydentek. Niestety, po powrocie do Łodzi okazało się, że nie mogą wziąć wolnego w pracy, a nie ma nikogo, kto mógłby po psa wyjechać do Grecji. Wreszcie ktoś polecił ambasadorkę adopcji psów ze schroniska, Kasię Pisarską, która niedawno przywiozła bezdomną sunię z Krety. Wystarczył jeden telefon i już wiadomo było, że to ona pojedzie po Hanię. Zaczęła się więc szybka zbiórka pieniędzy na bilety lotnicze i inne formalności. Za bilet psa zapłaciła grecka fundacja.
– Na lotnisku znów było nerwowo, bo do ostatniej chwili nie wiedziałam, czy polecę z psem – opowiada Kasia Pisarska. – Miałam bilety, rezerwacje, paszport, klatkę i wszystko, co trzeba, ale pilot miał ostatnie zdanie w tej kwestii. Na szczęście się zgodził.

Szczęśliwe zakończenie
Na lotnisku w Warszawie Hanię odebrali Kasia i Marek. Pies był przestraszony, ale ucieszył się na ich widok. Stresował się jeszcze u weterynarza i u fryzjera, ale szybko się oswoił. Teraz cały czas macha ogonem i wygląda na najszczęśliwszego na świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany