Zabójca pracownicy Providenta skazany! (aktual.)

- Oskarżony jest bezkrytyczny w stosunku do siebie, alkohol i narkotyki kierują jego życiem. Zaplanował tę zbrodnię, zabił człowieka, ciało ukrył w lesie. I co? I nic. Za pieniądze zabrane zamordowanej kobiecie kupił ubranie, pizzę, buty, był na dyskotece i dobrze się bawił - uzasadniał wyrok sędzia Sławomir Wlazło.
5 lutego tego roku do Michała S. przyjechała 48-letnia Teresa K., mieszkanka Żychlina, od sześciu lat pracująca w "Providencie". Tego dnia miała odebrać od niego pierwszą ratę pożyczki w wysokości 38,79 zł. Pomimo że mężczyzna miał pieniądze (poprzedniego dnia odebrał wypłatę) poprosił, aby zawiozła go samochodem do Żychlina do bankomatu. Michał S. nie miał karty bankomatowej, na miejscu udawał tylko, że wyciąga gotówkę. W drodze powrotnej do domu kazał zatrzymać auto, mówił, że zrobiło mu się niedobrze. Wysiadł z samochodu, wyciągnął myśliwski nóż wcześniej zabrany ojcu i przez okno zadał Teresie K. sześć ciosów. Nieprzytomną, ale żywą kobietę przeniósł na tylne siedzenie. Dawała oznaki życia, uderzył łokciem w twarz. Potem wywiózł ciało do lasu. Tam zakopał je i przykrył gałęziami. Zdaniem sądu oskarżony nie daje nadziei na to, że będzie prawidłowo funkcjonował w społeczeństwie, chyba że będzie się leczył z uzależnień. Ale o warunkowe zwolnienie będzie się mógł ubiegać po upływie 25 lat.
- Czyn jest makabryczny. Zabił kobietę, która była ufna, zawiozła go do bankomatu. O tym, co zrobił opowiadał chłodno, bez emocji, przeprosił rodzinę, ale dopiero po tym, jak prokurator wnioskował o dożywocie. Przeprosiny nie były więc szczere - dodał sędzia. - Takiego wyroku chcieliśmy, choć to mamie życia nie wróci - mówiła córka Teresy K. Wyrok nie jest prawomocny.

Więcej czytaj tutaj:
Proces zabójcy pracownicy Providenta rozpoczęty (zdjęcia)