Teraz mają już ponad miesiąc, ale na wolność zostaną wypuszczone dopiero w połowie czerwca.
Opiekujący się nimi leśniczy karmił je mlekiem kozim za pomocą strzykawki lub butelki ze smoczkiem. Pokarm dostawały sześć, a potem cztery razy dziennie (także w nocy). Dwa szaraki zostały znalezione na jednej z łódzkich budów, a trzeci trafił do Łodzi z powiatu sieradzkiego.
- Prawdopodobnie zostały przywiezione do nas niepotrzebnie - mówi Kamil Polański, leśniczy ds. zwierząt. - Mogły wydawać się porzucone, ale w świecie zwierząt to normalne, że samica zostawia małe i idzie szukać pożywienia, a potem wraca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?