Obydwaj łodzianie są bowiem operatorami wysokiego na 65 m dźwigu na budowie łódzkiego Hiltona przy ul. Łąkowej. Wyższy od niego jest w Łodzi tylko 75-metrowy żuraw używany przy remoncie ciepłowni EC1.
10 minut marszu na górę
- Wejście na górę zajmuje mi średnio 10 minut - mówi Gabriel Trojan. - Czas poświęcony na wspinaczkę rekompensuje jednak fantastyczny widok. Z kabiny, umieszczonej na wysokości 63 metrów, jak na dłoni widać całe miasto.
Operatorzy spędzają na górze podczas każdej zmiany osiem godzin. W tym czasie długie na 60 metrów ramię dźwigu przenosi w różne miejsca budowy nawet kilkadziesiąt ton. Załadunek i rozładunek wykonują robotnicy na dole, a praca koordynowana jest za pomocą krótkofalówek.
Operatorzy, którzy w maleńkiej kabinie spędzają aż tyle czasu, mają tam kubki, soki i... czajnik.
Herbatka na wysokościach
- Można go podłączyć do gniazdka, aby zagotować trochę wody na herbatę, kawę lub chińską zupkę - opowiada Zbigniew Ostrowski. - Są dźwigi wyposażone nawet w całe zestawy kuchenne, ale nasz niestety jest pozbawiony takich luksusów.
Za potrzebą schodzą na dół
Jedyną siłą, jaka zmusza operatorów do schodzenia na dół w czasie zmiany, jest... natura.
- Gdy przyciśnie potrzeba, zatrzymujemy pracę i gnamy na dół - mówi Gabriel Trojan. - Problem w tym, że droga jest długa i zajmuje sporo czasu...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?