Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze w strachu. Niezadowoleni pacjenci reagują agresją

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Na brutalne ataki ze strony pacjentów narażeni są w największym stopniu lekarze, ratownicy i pielęgniarze pogotowia.
Na brutalne ataki ze strony pacjentów narażeni są w największym stopniu lekarze, ratownicy i pielęgniarze pogotowia. Łukasz Kasprzak
Przewożony karetką pacjent ugryzł lekarza pogotowia w palec, kolejny uderzył z główki w klatkę piersiową. Dyżurujący doktorzy byli już duszeni i atakowani siekierą. Do takich przypadków, jak opisane powyżej, dochodzi w placówkach zdrowia w Łodzi co najmniej kilkadziesiąt razy w roku. Na ataki narażeni są przede wszystkim pracownicy pogotowia, szpitalnych oddziałów ratunkowych, ale przypadki agresji zdarzają się również w poradniach i prywatnych gabinetach. Pokrzywdzeni rzadko kiedy szukają sprawiedliwości w sądzie.

Co chory ma w plecaku

– Pacjent zdenerwował się, że musi czekać w kolejce, wyciągnął z plecaka siekierę i próbował uderzyć lekarkę dyżurująca na oddziale ratunkowym – wspomina lekarz z „Barlickiego”. – Pewnie doszłoby do tragedii, gdyby nie stojący w pobliżu doktor, dwa razy większy od krewkiego pacjenta, który powalił napastnika na ziemię.

Ten przypadek został odnotowany w raporcie, podobnie jak historia podpitego mężczyzny, który towarzysząc chorej żonie w szpitalu im. M. Kopernika, złamał lekarzowi kciuk. Matka małego pacjenta hospitalizowanego w szpitalu CZMP uderzyła lekarkę w twarz, a pacjent SOR-u w podziemiach zaczaił się na lekarkę, złapał ją za szyję i próbował udusić.

Pożar na cmentarzu przy Szczecińskiej! Pijani puszczali przy grobach lampiony [zdjęcia]

– Poszturchiwanie, zastraszanie, obrzucanie obelgami i nagrywanie – mówi o przejawach agresji ze strony pacjentów Krzysztof Piątkowski, kierownik zmiany w WSPR, od 17 lat pracujący jako pielęgniarz. – Ale dochodzi też do agresji fizycznej. Jednego z kolegów pacjent ugryzł w palec tak, że przez kilka tygodni miał siny kciuk.

Jeden z lekarzy pracujących w pogotowiu trafił do szpitala po tym, jak chory rozbił mu szczękę. Pielęgniarz został zaatakowany z główki, a ratownikowi medycznemu pobudzony pacjent poszarpał ubranie.
– Agresja jest końcową formą zniecierpliwienia oczekiwaniem na przyjęcie przez lekarza. Słowna, a więc wyzwiska i groźby, to chleb powszedni pracowników szpitalnego oddziału ratunkowego – twierdzi Adrianna Sikora, rzecznik prasowy szpitala im. M. Kopernika. – Najczęściej wynika ona z niezrozumienia sytuacji, niskiej kultury osobistej, alkoholu.

W szpitalu im. WAM pokuszono się nawet o sporządzenie statystyki, z której wynika, że od poniedziałku do piątku dochodzi średnio do jednego przypadku agresji, a w weekendy do trzech. Na ogół personel i ochrona potrafią uspokoić awanturników, ale czasami trzeba wezwać grupę interwencyjną.
– Częściej agresywne są osoby towarzyszące pacjentowi, koledzy, koleżanki niż sam chory – mówi Jacek Dudek, rzecznik prasowy szpitala im. WAM.

Wypadek na skrzyżowaniu ul. Żeromskiego i Struga. Bmw rozbite o ścianę budynku

Odreagować na białym fartuchu

Lekarze są zgodni – im gorsza sytuacja w służbie zdrowia – tym agresja pacjenów większa. Naczelna Izba Lekarska zbiera dane dotyczące takich zachowań.

Mówi dr Marek Nadolski, rzecznik praw lekarzy przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Łodzi: – Z przykrością muszę stwierdzić, że koledzy nie nadają tym sprawom dalszego biegu. Są zapracowani, więc gdy emocje opadną, rezygnują z dochodzenia swoich praw na drodze cywilno-prawnej. Ta ścieżka wymaga bowiem od nich, aby sami zgromadzili dowody i uczestniczyli w postępowaniu przed sądem, a oni na to po prostu nie mają czasu, nie chcą też ponownie przeżywać tych przykrych sytuacji.

Dlatego też w ostatnich miesiącach sądowy finał znalazła tylko jedna sprawa dotycząca agresji wobec białego personelu. Przed sądem stanął pacjent, który zaatakował pielęgniarza. Przyznał się do winny i dobrowolnie poddał się karze.

W mundurze i pistoletem

Nie jest tajemnicą, że lekarze i pracownicy pogotowia nie czują się w pracy bezpiecznie. Zdaniem doktora Nadolskiego, pomógłby system monitoringu, ale póki co mają go nieliczne przychodnie. Ochrona w szpitalu – według medyków – nie zawsze jest wystarczającą. Pracownicy służby zdrowia mają również pretensje do policji, na którą ich zdaniem zawsze muszą czekać zbyt długo. Poza tym policjanci zamiast w myśl znowelizowanej ustawy traktować atak na lekarza SOR i obsługę karetki jak napaść na funkcjonariusza na służbie i od razu wszczynać postępowanie, radzą mu, aby sam dochodził sprawiedliwości.
– Kilka razy zdarzyło mi się wzywać policję, bo agresywny pacjent chciał nam zdemolować SOR i za każdym razem czekaliśmy na przyjazd radiowozu kilka godzin – mówi lekarz z oddziału ratunkowego. – Paradoksalnie, gdy pijany pacjent zadzwonił po policję mówiąc, że bije go lekarz, radiowóz był na miejscu po kilkunastu minutach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany