Zwyrodnialcy założyli kotce podstawki od zniczy na brzuch i szyję! [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]

Faworki, kruche faworki, chrupiące faworki - przepis na pyszne faworki

– Pomoc przyszła w ostatniej chwili, bo rany spowodowane wżynaniem się podstawek w ciało były już bardzo duże i zainfekowane – mówi Ewa Wróblewska, pracownik Patrolu Interwencyjnego As.

O kotce pracownicy patrolu usłyszeli po raz pierwszy w listopadzie ubiegłego roku. Mieszkaniec Janowa zgłosił im wówczas, że widział na cmentarzu przy ul. Zakładowej kota ze zniczem na głowie. Choć zgłoszenie brzmiało niewiarygodnie, pracownicy pojechali na cmentarz, długo szukali zwierzaka, razem z pracownikiem cmentarza obejrzeli nawet film z monitoringu. Nigdzie nie było śladów zwierzęcia.

Kilka dni temu odebrali kolejne zgłoszenie, tym razem kot z fragmentami znicza miał przebywać na ul. Ziemowita. Kobieta, która go tam wypatrzyła, dokarmiała go i chciała mu pomóc.
– Gdy przyjechaliśmy, kotka siedziała pod podjazdem dla niepełnosprawnych – opowiada dalej pani Ewa. – Musiała bardzo cierpieć. Gdy trafiła do gabinetu weterynaryjnego przy ul. Kosodrzewiny, okazało się, że rany spowodowane uchwytami są bardzo duże, a ciało gnije. Fetor był nie do opisania.

Na szczęście okazało się, że zwierzak ma silny organizm. Gdy rany oczyszczono, podano leki, ciało kotki szybko zaczęło się goić.
– Mamy nadzieję, że znajdzie się ktoś o wielkim sercu, kto zechce zaopiekować się nią i stworzyć jej dom – mówi Ewa Wróblewska.

ZOBACZ TEŻ: Wyrzucił na śmietnik osiem szczeniaków - odpowie przed sądem