W dniu 29 grudnia pan T. B. jeździł po ulicach Łodzi, jak pirat drogowy, chociaż był trzeźwy. Na jednej z ulic nagle skręcił w prawo z lewego pasa jezdni, zajeżdżając drogę innym kierowcom i zmuszając ich do gwałtownego hamowania. Wówczas ruszył za nim policyjny pościg. Uciekając, kierowca łamał kolejne przepisy. Ale nie uciekł funkcjonariuszom. Gdy sprawdzali jego dokumenty okazał prawo jazdy, które, jak się okazało po ustaleniach funkcjonariuszy, już wcześniej zostało mu odebrane.
Mężczyzna zadzwonił po znajomą. Miała przejąć samochód, którego dalej nie miał prawa prowadzić. Gdy się pojawiła, T. B. jednak zmienił zdanie i zamiast oddać kobiecie kluczyki, podbiegł do samochodu, odjechał z miejsca interwencji i zaczął znowu uciekać przed policjantami. Po krótkim pościgu został ponownie zatrzymany. Tym razem policjanci nie zgodzili się, by komukolwiek przekazał auto. Zdecydowali, że samochód zostanie odholowany na parking i wydany właścicielowi widniejącemu w dowodzie rejestracyjnym. Ale wówczas T. B. wezwał przez telefon kolejnego znajomego. Dał mu kluczyki do pojazdu i dowód rejestracyjny i kazał odjechać z miejsca zatrzymania. Na to policjanci nie zgodzili się i odebrali znajomemu kluczyki i dowód rejestracyjny. Wówczas T. B. wyrwał je policjantowi razem z dokumentami. Gdy próbowali mu je odebrać, zaczął się wyrywać i kopać funkcjonariuszy. Wulgarnie wyzywał interweniujących mundurowych, którzy na pomoc musieli wezwać drugi patrol. Policjanci użyli siły, skuli mężczyznę i wepchnęli do radiowozu. Ale to go nie uspokoiło. Kopał w zagłówek i nadal wyzywał policjantów. Został oskarżony o groźby karalne wobec funkcjonariuszy i stosowanie wobec nich przemocy.
W sądzie pan T. B. przyznał, że uciekał przed policją, nie wypierał się też wyzwisk, ale zaprzeczał jakoby używał wobec policjantów przemocy i groził im. Przekonywał, że kopał w radiowozie tylko dlatego, że czuł dyskomfort spowodowany kajdankami i jego zamiarem nie było uczynienie policjantom jakiejkolwiek krzywdy. Sąd jednak mu nie uwierzył. A chociaż jego zachowanie zagrożone było karą więzienia nawet do 3 lat, nakazał mu jedynie wykonywanie przez rok, po 30 godzin miesięcznie, prac społecznych. Zasądził też od niego 320 zł kosztów sądowych. Wyrok był łagodny, być może dlatego, że wielkiej krzywdy mężczyzna policjantom nie uczynił, nie posiadał żądnego majątku i nie pracował, utrzymując się jedynie z prac dorywczych. Ale T. B. nie był usatysfakcjonowany nawet tak łagodną karą i od wyroku Sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieścia złożył apelację, żądając uniewinnienia. Jednak sąd okręgowy utrzymał w mocy zaskarżony przez niego wyrok.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wiemy, kto wspiera Magdę Mołek w trudnych chwilach. Tak dyskretny przyjaciel to skarb
- Rodzina z "Nasz nowy dom" przeżyła lata gehenny. Wiemy, kto wyciągnął do nich dłoń
- Córka Ilony Ostrowskiej wdała się w mamę. Pójdzie w jej ślady i podbije Polskę? FOTO
- Maria z "Sanatorium" żyje jak królowa! Dziedziczkę fortuny zna cały Konstancin [FOTO]