Łódź w przedsądowym wezwaniu do zapłaty domaga się zwrotu kosztów "bezkosztowej" reformy oświaty. Inne miasta też.

Z analizy kosztów reformy oświaty, która miała być bezkosztowa i nie generować dodatkowych kosztów od samorządów, wynika, że wydajemy dużo na dostosowanie pomieszczeń, zatrudnienie nauczycieli, wypłaty odszkodowań dla nauczycieli, którzy tracą pracę i wspólnie z innymi samorządami postanowiliśmy zewrzeć szeregi i złożyć przedsądowe wezwanie do zapłaty do ministerstwa finansów – mówi Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi, odpowiedzialny za oświatę. - Jutro w imieniu Łodzi złożę je do ministerstwa finansów. Opiewa ono na kwotę 2 mln 300 tysięcy złotych. Jest pierwsza kwota, którą mamy wyliczoną, udokumentowaną, i której zwrotu będziemy żądać. Z nami uczyni to Unia Metropolii Polskich - łączne wezwanie wynosić będzie ponad 103 mln zł.

Występuje o nie łącznie 10 miast: Białystok, Bydgoszcz, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Poznań, Rzeszów, Warszawa, Wrocław.
Wezwanie przedsądowe powinno zostać uregulowane w ciągu dwóch tygodni. Jeśli nie - następnym krokiem jest skierowanie pozwu do sądu. Łódź oraz inne samorządy są na to też przygotowane.
- Pieniądze powinny wrócić do naszych budżetów - podkreśla Tomasz Trela.

Jutro, tj. 21 maja, wraz z przedstawicielami innych miast spotka się w Warszawie, by wezwania do zapłaty złożyć w kancelarii ministerstwa finansów.

- To pierwsza kwota - za dostosowanie sal w szkołach podstawowych do potrzeb klas VII i VIII, odprawy dla nauczycieli - na top nie dostaliśmy pieniędzy. Ale to nie koniec – dodaje Trela. - Będą kolejne koszty, związane z wygaszeniem wszystkich gimnazjów, z odprawami dla nauczycieli, które będziemy musieli wypłacić jako 9-krotność wynagrodzeń, to będzie również dostosowanie klas w liceach, technikach szkołach branżowych.

Śmierć Pauliny Dynkowskiej. Czy Gruzin podejrzany o zabójstwo 28-latki wyjdzie na wolność?