Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto łódzkie zbrodnie, o których słyszał cały świat. Oto makabryczne wydarzenia, które wstrząsały Łodzią ZDJĘCIA

Tomasz Jabłoński
Tomasz Jabłoński
Mroczne i tragiczne zdarzenia wpisały się w historię Łodzi. Poniżej przypominamy te najbardziej przerażające. W galerii prezentujemy zdjęcia z miejsc zbrodni i sal sądowych, na których zasiedli mordercy.

Tak upiornej zbrodni nie odnotowały najstarsze kroniki kryminalne Łodzi. Jadwiga i Krzysztof N. zamordowali czworo własnych dzieci! Kiedy 26 kwietnia 2003 roku policjanci weszli do ich mieszkania przy ul. Radwańskiej, zamarli z przerażenia. W szafie ukryte były trzy beczki, a w nich zmumifikowane zwłoki 5-letnich bliźniaków i dwóch noworodków. Równie potwornego losu tylko cudem uniknęła siostra pomordowanych, 11-letnia wówczas Monika.
Zobacz ZDJĘCIA
O okrutnym wielokrotnym dzieciobójstwie może do dziś nikt by się nie dowiedział, gdyby nie przypadek. Krzysztof N. od pewnego czasu poszukiwany był listami gończymi za włamania i kradzieże. W kwietniu 2003 r. urządzono więc na niego zasadzkę. Funkcjonariusze wezwali strażaków i dostali się do mieszkania przez balkon, ale po ściganym - ani śladu. Była tylko jego spanikowana małżonka, Jadwiga N.

Jej pokrętne tłumaczenie powodu nieobecności Krzysztofa N. tylko wyostrzyły czujność funkcjonariuszy. Zlustrowali wszystkie kąty, zajrzeli do szafy. Stały w niej trzy duże, niebieskie beczki. Sąsiad obecny przy przeszukaniu pamięta ten koszmar jakby to było dzisiaj:

- Wszedłem do ich mieszkania. W beczkach, na wierzchu leżały brudne ubrania, ale zapach wskazywał, że jest coś jeszcze. Zobaczyłem włosy i główkę dziecka. Wyszedłem stamtąd oblany zimnym potem...

W beczkach znaleziono zwłoki dwóch chłopców-bliźniaków, którzy w chwili śmierci mieli po pięć lat. Zginęli prawdopodobnie na cztery, pięć lat przed makabrycznym odkryciem Była też dwójka noworodków, zabitych tuż po urodzeniu.

Proces Krzysztofa i Jadwigi N. odbył się w największej sali rozpraw sądu przy pl. Dąbrowskiego. Oskarżeni siedzieli w szklanej klatce, która miała ich pewnie uchronić przed gniewem publiczności.

Wyrok sądu za te makabryczne zbrodnie brzmiał: dożywocie. Sąd apelacyjny złagodził jednak karę wobec Jadwigi N. z dożywocia na 25 lat więzienia.

Polowanie na taksówkarzy

Dwadzieścia pięć lat temu niezliczone tłumy łodzian uczestniczyły w pogrzebach taksówkarzy, zamordowanych w październiku 1998 roku przez Piotra Domańskiego, studenta Politechniki Łódzkiej.
Kiedy 8 listopada 1998 r przy budce telefonicznej w Inowłodzu policjanci pojmali Piotra Domańskiego, wielu ludzi żałowało, że w Polsce obowiązuje już moratorium na wykonywanie kary śmierci.
Ani jeden mięsień nie drgnął na jego twarzy, gdy 20 grudnia 1999 roku Sąd Okręgowy w Łodzi trzykrotnie skazywał go na dożywocie za dokonanie trzech morderstw. Jego zbrodnie okrzyknięto najbardziej niezrozumiałymi w dziejach polskiego bandytyzmu.
Piotr Domański, wówczas 24-letni student Politechniki Łódzkiej, zaczął siać śmierć z pistoletem w ręku 7 października 1998 r.

Jego pierwszą ofiarą był łódzki taksówkarz Wojciech K. Ciało ofiary ukrył w bagażniku i o zmroku wyruszył z zamiarem zaatakowania i ograbienia z gotówki jednego z cinkciarzy, ale pomyłkowo zastrzelił dozorcę parkingu. Jego zwłoki umieścił na tylnym siedzeniu i następnego dnia ruszył autem w miasto. Próbował zatrzymać go taksówkarz, który rozpoznał mercedesa kolegi. Zginął od dwóch kul. Domański zbiegł z miasta i miesiąc ukrywał się w domku letniskowym w lesie koło Inowłodza. Prowadził tam makabryczny pamiętnik. Pisał:

„Mam nowe dokumenty, nową twarz i pełen luz. Znowu zaczynam marzyć. Widzę piękne, czarne bmw 325, odpicowane, że mała głowa. W środku ogolony prawie na łyso gość. Ciemne okulary, cygaro w gębie, dobra giwera pod pachą. Żyć nie umierać. I do tego, kurwa, dążę. Tak ma być. Właśnie po to zszedłem z prostej ścieżki.(...)”

Morderstwo w pasażu Schillera

19 października 2010 r. Ryszard C., 62-letni taksówkarz z Częstochowy, wszedł do łódzkiego biura PiS (mieszczącego się wówczas w kamienicy w pasażu Schillera i zastrzelił Marka Rosiaka. Ciężko ranił też nożem Pawła Kowalskiego. Rosiak był przypadkową ofiarą - C. otwierając ogień nie nie pojęcia do kogo strzela. Tuż po zatrzymaniu morderca Rosiaka mówił do strażników miejskich: "Chciałem zabić Kaczyńskiego, ale miałem za małą broń".

Śledztwo wykazało, że taksówkarz wystrzelił ośmiokrotnie, cztery strzały sięgnęły Marka Rosiaka. Po wystrzałach napastnik sięgnął po nóż, którym ugodził Kowalskiego. Zamach był zaplanowany. Ryszard C. przybył do Łodzi kilka dni wcześniej i obserwował siedzibę PiS. Biegli uznali go za poczytalnego, a sąd skazał na dożywocie.

Hieny z pogotowia

Dziesięć lat temu dosłownie cały świat świat dowiedział się, że w Łodzi lekarze i pielęgniarze z pogotowia ratunkowego zabijali pavulonem pacjentów! Ilu wyprawili na tamten świat - tego nie dowiemy się nigdy.

400 euro za trupa

W lipcu 2008 roku, zbliżał się ku końcowi pierwszy akt współczesnego procesu szajki parającej się zarabianiem na nieboszczykach. Należący do niej pielęgniarze, dyspozytorzy, kierowcy i lekarze pogotowia ratunkowego, „sprzedawali” łódzkim zakładom pogrzebowym całe ludzkie zwłoki. Dostawali za jedną „skórę” (slangowe określenie nieboszczyka, ukute w funeralnym podziemiu) średnio 400 euro. Ale żeby mieć jak najwięcej skór na sprzedaż, trzeba było zapewnić ich dopływ. Załatwiano to najczęściej pavulonem - lekiem zwiotczającym mięśnie, co przyspieszało lub wręcz powodowało zgon pacjenta. W ciągu paru lat kilkunastu zwyrodnialców wstrzyknęło pavulon i inne leki zwiotczające blisko stu chorym. Co najmniej w kilku przypadkach takie zabiegi skończyły się natychmiastowym śmiertelnym zejściem.

Jeden z niepracujących już w pogotowi sanitariuszy tak opisywał ten proceder:

„Gdy początkowo kilku co cwańszych grabarzy płaciło nam wódką i zagrychą za adresy, gdzie już ktoś stygł, współpracowaliśmy z nimi bez zapału. Bo ile można wypić i zeżreć darmowej kiełbasy. Ale kiedy do walki o nieboszczyków przystąpiła ponad połowa z siedemdziesięciu zakładów pogrzebowych, konkurencja wzrosła, a z nią cena skóry zaczęła gwałtownie rosnąć. A dołokopy płaciły bez szemrania i wołały o więcej”.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany