Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad 30 tys. preppersów gotowych na najgorsze. Sztuka przetrwania w trudnych warunkach

(KZ)
Sławomir Nizner dziesięć lat temu założył w Polsce ruch preppersów, ludzi przygotowanych na najgorsze, ale cieszących się, gdy ono nie nadchodzi.

Sławomir Nizner dziesięć lat temu założył w Polsce ruch preppersów, ludzi przygotowanych na najgorsze, ale cieszących się, gdy ono nie nadchodzi.

Jeżeli policzyć, ile osób polubiło oficjalną stronę facebookową ruchu, https://www.facebook.com/prepersi to preppersów jest już ponad 30 tysięcy.

- Staramy się być w jak największym stopniu samowystarczalni i cały czas się tego uczymy. A takie sytuacje jak epidemia covidu czy wojna na Ukrainie weryfikują nasze umiejętności. Ale nie żyjemy w strachu przed katastrofą ani jej nie oczekujemy. Po prostu zamiast siedzieć w fotelu przed telewizorem, mamy fantastyczne pasje, które sprawiają nam radość i rozwijają, a jednocześnie pozwalają lepiej sobie radzić w trudnych sytuacjach – opowiada 37-letni preppers.

Preppersami są również łodzianka Magda, opiekun medyczny a także fizjoterapeutka i jej mąż Adam.
- Ciągle nas traktuje się jak dziwaków, jakieś groteskowe postaci, chociaż w ciągu ostatnich dwóch lat takich opinii jest coraz mniej. Ogromnym testem były ograniczenia związane z pandemią, gdzie wiele naszych umiejętności mogło się przydać. Pracowałem wtedy w banku i nagle okazało się, że wielu moich klientów mających dobrze prosperujące biznesy zaczęło bankrutować. Dla nich to była katastrofa, z którą nie wiedzieli, jak sobie poradzić. A ja zwolniona z banku, szybko się przekwalifikowałam – opowiada Magda.

- Pamięta pan tą ogólnoświatową panikę z powodu wybuchu wirusa i niczym nieuzasadnione wykupywanie papieru toaletowego? My na taką sytuację byliśmy przygotowani. Tak samo jak teraz ludzie rzucili się na kupno benzyny i wypłacanie pieniędzy z pustoszejących bankomatów. My samochód zawsze mamy zatankowany do pełna i awaryjną gotówkę w domu. Nie staliśmy w kolejkach – dodaje Adam.

Oboje twierdzą, że bycie preppersem to nie uleganie stadnej panice, a racjonalne działanie w reakcji na zagrożenia obecne i przyszłe.
Cały ruch zaczął się w USA i łączył survival, sztuki walki, ekstremalne sporty, ale także umiejętności rozwiązywania codziennych problemów w nietypowych sytuacjach, czyli jak leczyć się, gdy nie mamy dostępu do leków, jak udzielić pierwszej pomocy rannemu, jak przygotowywać się na kłopoty z dostępem do żywności itp.

- Nasze umiejętności na pewno mogą się przydać nie tylko uciekającym od wojny Ukraińcom, ale także tym cywilom, którzy zostali w objętym wojną kraju – tłumaczy Sławomir Nizner.

Czymś takim jest zestaw EDC, czyli zbiór takich rzeczy, które należy ze sobą codziennie nosić, bo mogą w każdej chwili się przydać, także w sytuacji kryzysowej.
- Mój zestaw to latarka, wielofunkcyjny scyzoryk albo nóż i krzesiwo lub zapalniczka. Zawsze mam też przy sobie trochę gotówki i zwykły zegarek na baterię – wylicza założyciel ruchu.

Jak każdy preppers ma też tzw. plecak ucieczkowy, który pozwala w nagłej sytuacji zabrać go i np. opuścić miejsce zagrożenia. Ma on zagwarantować zabezpieczenie wszystkiego co potrzebne, by przetrwać 72 godziny bez jakiejkolwiek pomocy i dotrzeć do bezpiecznego miejsca. Musi być lekki, a jednocześnie zawierać wszystkie niezbędne rzeczy takie jak żywność, wodę i urządzenie do jej filtracji w terenie, folię termoizolacyjną, dobry nóż, niezbędne leki i środki opatrunkowe.
Adam opowiada jak taki plecak przydał mu się, gdy w Warszawie, w budynku, w którym mieszkał doszło w nocy do wybuchu gazu.
- Ludzie wybiegali w panice, w piżamach. Ja tylko zabrałem swój plecak i byłem gotów do powrotu do domu, a jeszcze pomagałem opatrzeć rannych – wspomina.

Również Magda uważa, że jej wiedza preppersa pomaga przy pacjentach z covidem, którzy często ulegają panice.
Adam i Magda mają w domu zapas żywności na dwa tygodnie, wodę w baniakach, a gdy jej zabraknie zawsze pozostaje im woda w 10-litrowej spłuczce w toalecie, która przecież niczym nie różni się od tej z kranu.

- Jeszcze niedawno mieszkałem w mieście i miałem własną firmę. Dopiero 6 lat temu wyprowadziłem się na wieś, bo tu łatwiej być samowystarczalnym – dopowiada Sławomir.
Sam pasjonuje się strzelectwem, także z łuku, walką na noże, sam je zresztą wyrabia, doskonale pływa, jeździ motocyklem, obsługuje krótkofalówkę, ale też odbył już kilka kursów pierwszej pomocy i robi wszystko by zwiększyć swoją sprawność i różne umiejętności, bo to przede wszystkim sprawia mu przyjemność.

Magda, Adam i Sławomir uważają, tak jak wszyscy preppersi, że to co robią to nie jest żadna sztuka tajemna. Przecież mamy, babcie zawsze miały w domu podstawowy zapas żywności, a dziadkowie często mieli gdzieś na strychu ukrytą broń, a przynajmniej solidny nóż pozwalający poradzić sobie w lesie czy w przypadku napaści.

Po co im to wszystko potrzebne.
- Uczymy się strzelać, bo to fajny sport, ale także przydatna umiejętność. Sprawdzamy jak długo przetrwamy bez jedzenia, bo warto wiedzieć jak na to zareaguje nasz organizm i psychika, morsujemy by wiedzieć jak zachować się, gdy znajdziemy się w lodowatej wodzie i dbamy o schrony, chociaż lepiej by nie były konieczne – wyliczają.

Mówią, że są wilkami, a inni owcami. Wilk walczy do końca i radzi sobie sam w każdej sytuacji, a owce są bezradne wobec jakichkolwiek zagrożeń...

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany