Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczeń podstawówki złamał koledze rękę. Ze szkoły na salę operacyjną

Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak
- W głowie się mi nie mieści, że do tak tragicznej w skutkach sytuacji mogło dojść na terenie szkoły - mówi mama Mikołaja.
- W głowie się mi nie mieści, że do tak tragicznej w skutkach sytuacji mogło dojść na terenie szkoły - mówi mama Mikołaja. Maciej Stanik
Złamana lewa ręka, uszkodzona tętnica, trzygodzinna operacja, włożenie trzech drutów stabilizujących kość, gips, rehabilitacja... Tak zakończyły się dla 12-letniego Mikołaja przepychanki z o rok starszym kolegą.

- W głowie się mi nie mieści, że do tak tragicznej w skutkach sytuacji mogło dojść na terenie szkoły - mówi mama Mikołaja.

Do zdarzenia doszło na korytarzu Szkoły Podstawowej nr 51 przy ul. Ciołkowskiego 11a.

Noga, ręka i sprzeczka pewna
Wtorek, 28 lutego br. W SP nr 51 dzwonek oznajmia przerwę po pierwszej lekcji. Klasa Va, której uczniem jest Mikołaj, spędza ją na korytarzu. Mikołaj idzie w stronę toalety. Przy wejściu do niej spotyka ucznia klasy VIa. Ten podstawia mu nogę.
- Zwróciłem mu uwagę - wspomina Mikołaj. - Powiedziałem: ty baranie przestań w końcu podstawiać wszystkim nogi. Ten złapał mnie wtedy za lewą rękę i ją wykręcił. Kiedy zorientowałem się, co się dzieje, leżałem już na podłodze.
Mikołaja podnieśli koledzy z klasy. W towarzystwie dwóch koleżanek poszedł do sekretariatu.
- Zadzwoniła do mnie dyrektor szkoły z informacją, że syn złamał prawdopodobnie rękę i z pytaniem, czy przyjadę i zawiozę go do szpitala czy wezwać na miejsce pogotowie - opowiada pani Małgorzata, mama Mikołaja. - Byłam akurat w domu, wsiadłam więc w samochód i pojechałam.
Mikołaj trafił najpierw do pobliskiego szpitala im. Kopernika, a po prześwietleniu - do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Diagnoza: złamanie nadkłykciowe lewej kości ramiennej z uszkodzeniem tętnicy ramiennej. Konieczna okazała się operacja, podczas której wmontowano chłopcu trzy druty stabilizujące odłamy złamanej kości.
- Mikołaj spędził w szpitalu tydzień - mówi pani Małgorzata. - Dostał zwolnienie lekarskie do końca semestru. Na indywidualne lekcje przychodzą do niego nauczyciele z jego dotychczasowej szkoły. Po świętach zdjęto mu gips i wyjęto druty. By ręka wróciła do dawnej sprawności, trzeba ją teraz rehabilitować. Póki co Mikołaj nie jest w stanie podnieść nawet szklanki.

Kary, inspekcje, pogadanki
Katarzyna Lipińska, dyrektorka placówki przy ul. Ciołkowskiego 11a, uznaje złamanie ręki Mikołaja za nieszczęśliwy wypadek, a nie pobicie.
- Chłopiec, który wykręcił rękę Mikołajowi, nie należy do uczniów sprawiających problemy wychowawcze - twierdzi dyrektorka. - Choć niewątpliwie jest, podobnie jak Mikołaj, żywiołowym dzieckiem. Starszy z nich za swoje postępowanie został ukarany, zgodnie z regulaminem szkoły, pisemną naganą, co automatycznie skutkuje obniżeniem oceny z zachowania do najwyżej poprawnej.
Karę, w postaci pisemnego upomnienia, otrzymała również nauczycielka z 30-letnim stażem i nienaganną do tej pory opinią, której nie było podczas feralnej przerwy na korytarzu, choć powinna pełnić tam dyżur. Ze sporządzonej przez nią służbowej notatki wynika, że poczuła się źle i poszła do toalety.
Zaraz po zdarzeniu mama Mikołaja złożyła pisma informującej o zajściu w Wydziale Edukacji Urzędu Miasta Łodzi oraz w łódzkim Kuratorium Oświaty. Obie instytucje przeprowadziły inspekcje. Obie wydały również po niej szkole zalecenia na piśmie.
- Sprawdzaliśmy, czy w szkole są poruszane podczas zajęć z dziećmi zagadnienia agresji i przemocy, w jaki sposób się to odbywa i w jakim zakresie - twierdzi Joanna Pernak, inspektor z Wydziału Edukacji UMŁ. - Nie znaleźliśmy żadnych uchybień.
Mama Mikołaja zgłosiła także sprawę na policję.
- Zebraliśmy materiał, m.in. w postaci przesłuchania kolegów z klas obu chłopców i przekazaliśmy go do wydziału rodzinnego i nieletnich sądu rejonowego - mówi Adam Kolasa z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Tam zostanie rozstrzygnięta kwestia, czy był to nieszczęśliwy wypadek czy też działanie celowe. Jeśli prawdziwa okazałaby się ta druga wersja, to nieletniemu chłopcu, który dopuścił się tego czynu, sąd może m.in. udzielić upomnienia lub zastosować nadzór kuratora.
Jednocześnie policja sprawdzała również, czy nie doszło do zaniechania w tej sprawie ze strony szkoły.

Przemoc nie zawsze widać
Wydarzenia, które rozegrały się niedawno w SP nr 51, nie są niestety wyjątkiem. Tylko w ubiegłym roku Wydział Edukacji UMŁ odnotował 52 przypadki pobić i innych przejawów agresji na terenie łódzkich szkół.
- Nie prowadzimy statystyk w tej dziedzinie, ale z mojego doświadczenia zawodowego i obserwacji wynika, że w relacjach między uczniami przybywa aktów przemocy i agresji - mówi Anna Gogel, psycholog z poradni psychologiczno-pedagogicznej przy al. Piłsudskiego. - Odnotowywane są one nie tylko w szkołach ponadgimnazjalnych i gimnazjach, ale także w podstawówkach, a nawet przedszkolach.
Przemoc fizyczna to tylko jeden z jej przejawów.
- Jej nie da się ukryć - mówi psycholog. - O wiele trudniej jest z innymi aspektami, jak np. szantażem emocjonalnym, wymuszaniem, namawianiem czy nakłanianiem. Do takich sytuacji dochodzi między uczniami jeszcze częściej niż do bójek. Niestety, taką przemoc łatwiej ukryć, a wśród pokrzywdzonych istnieje dodatkowo, z racji konsekwencji, które mogą ponieść (np. zemsta kolegów i koleżanek), spora niechęć do ich ujawniania.
Zdaniem specjalistów, agresja i przemoc nie rodzą się w szkole. Tego typu placówki sprzyjają jednak ich uzewnętrznieniu.
- Coraz częściej powtarzające się akty przemocy wśród młodych ludzi to efekt filozofii życiowej, zgodnie z którą jesteśmy obecnie wychowywani - dodaje Anna Gogel. - Nie ma w niej empatii dla drugiej osoby. Według niej, trzeba iść przez życie przebojem, radząc sobie samodzielnie z rozwiązywaniem konfliktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany