- Jak cywil, profesor medycyny, znalazł się na wojnie?
- Zgłosiłem się na ochotnika. Jestem absolwentem Wojskowej Akademii Medycznej z 1989 r. Mundur nosiłem do 2002 r. Specjalność anestezjologa wymaga umiejętności leczenia chorych w każdych okolicznościach. Także wtedy, gdy odnoszą obrażenia na wojnie. Okresową służbę wojskową pełniłem w polskim szpitalu polowym w Ghazni w Afganistanie.
- Kiedy pan tam poleciał?
- W połowie czerwca 2012 r. , herculesem C-130. Lecieliśmy najkrótszą trasą, około 4,5 tys. kilometrów. Lot z międzylądowaniami trwał około 15 godzin. Wylądowaliśmy w Bazie Sił Powietrznych w Bagram. Ta baza to sporej wielkości miasto z olbrzymim lotniskiem, sklepami, kinami, stołówkami i itp.
- Jakie były pierwsze wrażenia na afgańskiej ziemi?
- Żar lejący się z nieba. W cieniu temperatura wynosiła 45 stopni Celsjusza. Tak mocno się jednak tego nie odczuwało, gdyż jest tam mała wilgotność powietrza. Bazę otaczają wysokie góry. Na lotnisku jest mnóstwo sprzętu wojskowego. W powietrzu czuje się zapach wojny. Z Bagram polskim śmigłowcem Mi-17 zostałem przetransportowany około 200 kilometrów na południe do Ghazni.
- Jaką funkcję pełnił pan w szpitalu?
- W bazie w Ghazni są dwa polowe szpitale wojskowe - polski i amerykański. Byłem anestezjologiem w zespole chirurgicznym. Nie sądziłem, że nasz szpital jest tak doskonale wyposażony, lepiej nawet niż niejeden w kraju. Leczy się w nim głównie polskich żołnierzy, a w szczególnych sytuacjach także Afgańczyków. Są to przeważnie ofiary min pułapek oraz osoby z ranami postrzałowymi. Dziwnie to zabrzmi, ale praca w szpitalu polowym na wojnie to oczekiwanie na ludzkie nieszczęście.
- Co panem najbardziej wstrząsnęło?
- Wbrew pozorom wcale nie rany postrzałowe, które odnieśli nie nasi żołnierze, ale ofiary wypadków komunikacyjnych. Jeden z groźniejszych zdarzył w górach w pobliskiej wsi, podczas uroczystości weselnych. Przewróciła się ciągnięta przez traktor przyczepa, którą jechali weselnicy. Przekoziołkowała wiele razy. Kilka osób zginęło na miejscu. My zajęliśmy się ratowaniem trójki małych dzieci i młodego mężczyzny. Mieli poważne obrażenia głowy. Mężczyzna miał także potrzaskaną miednicę. Po operacjach zostali przewiezieni do szpitala cywilnego.
- Często do polskiego szpitala trafiają ofiary min pułapek?
- Ajdików, jak nazywają żołnierze improwizowane ładunki wybuchowe, jest mnóstwo na afgańskich drogach. Są przeznaczone dla żołnierzy koalicji i afgańskich sił prorządowych, ale najczęściej ranią samych Afgańczyków, w sporej części dzieci. Ofiary min stanowią połowę chorych leczonych operacyjnie.
- Wyjeżdżał pan poza bazę?
- Kilka razy do szpitala cywilnego w Ghazni. Gdy wszedłem tam pierwszy raz, poraził mnie bezmiar biedy. Zimą na sali operacyjnej normalnym widokiem jest piecyk żeliwny, tzw. koza, w którym pali się ogień. Także sprzęt, którym posługują się chirurdzy afgańscy, jest zużyty. Widziałem aparaturę mającą sześćdziesiąt i więcej lat.
- Po pracy miał pan czas na wypoczynek?
- Tam nie ma czasu na normalny wypoczynek. Nie można bowiem np. zamknąć się w swoim kontenerze mieszkalnym i powiedzieć, że teraz nie ma mnie dla nikogo. W bazie personel medyczny przez całą dobę chodzi z bronią i włączoną krótkofalówką. Musi być gotów do pracy w każdej chwili.
- Ile czasu spędził pan w Afganistanie?
- Siedem i pół miesiąca. W tym czasie nasza baza była kilka razy ostrzelana przez terrorystów. Jeszcze dzisiaj w uszach mam dźwięk przelatujących nad moją głową pocisków. Do Polski wróciłem tydzień temu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Narożna przeszła poważną operację. Latami ukrywała dolegliwości po porodzie
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć